Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS nie będzie miał stadionu. Nieobecny nie ma racji

Jan Hofman
Kibice ŁKS nie mogą się już emocjonować piłkarskimi meczami seniorów.
Kibice ŁKS nie mogą się już emocjonować piłkarskimi meczami seniorów.
Jeszcze kilka dni temu fani ŁKS mogli liczyć, że odbudowa znaczenia klubu nie tylko w lokalnym środowisku odbywać się będzie w sprzyjających okolicznościach, a więc na nowym miejskim stadionie przy al. Unii.

Już dziś wiadomo, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Miasto postąpiło jak bezwzględny gracz, a więc w myśl zasady "nieobecni nie mają racji". Jednym ruchem, ludziom próbującym tworzyć od podstaw nowy ŁKS, wytrącono z ręki poważny oręż w szukaniu sponsorów - własny, nowoczesny stadion. I zapewne fani mogą być wściekli, że doszło do sytuacji, w której spuszczono zasłonę milczenia na 105-letnią tradycję, bez wątpienia kibice mogą mieć pretensje wyłącznie do właścicieli piłkarskiej spółki. To Filip Kenig i jego wspólnicy przed miesiącem wywiesili białą flagę i wycofali piłkarską drużynę z rozgrywek pierwszej ligi. To dla magistratu było wystarczającym sygnałem, że z rywalizacji o miejski stadion wycofał się gracz, który jeszcze niedawno miał wszystkie atuty w ręku.
Należy przypomnieć, że na terenach przy al. Unii miał powstać nowy stadion dla 16,5 tys. widzów oraz hala do gier zespołowych z trybunami na trzy tysiące miejsc. Koszt budowy (m.in. pełnowymiarowego boiska treningowego oraz otwartych boisk do koszykówki i siatkówki) miał przekroczyć 218 mln zł. Inwestycja nie została zrealizowana, bo okazało się, że magistrat wybrał na partnerów firmy, które miały poważne problemy finansowe. Budowa zakończyła się na postawieniu części ogrodzenia wokół boiska i wycince okolicznych drzew.
Dziwne, ale po kilku miesiącach okazało się, że tereny przy al. Unii to nie jest dobre miejsce dla sztandarowej inwestycji sportowej Łodzi. Pewnie nigdy nie dowiemy się, dlaczego tak nagle zmieniły się priorytety miejskich urzędników.
A tak przy okazji, wszystko wskazuje na to, że wraz z futbolem w ŁKS upadła kibicowska wiara, że coś się uda się jeszcze uratować. Przed laty fani klubu z al. Unii często manifestowali niezadowolenie z efektów działań sterników piłkarskiego interesu. By nie być gołosłownym dwa przykłady. Przed laty kibice urządzili plenerowy spektakl "Wypędzanie Ptaka". Miała to być reakcja na drastyczne obniżenie finansowych nakładów na zespół przez biznesmena spod Rzgowa.
Nie tak dawno na trybunach stadionu przy al. Unii powiewały flagi i transparenty, w których wyrażano dezaprobatę dla działań Daniela Goszczyńskiego. Były pomysły, jak wyjść z kryzysowej sytuacji, ale była i wiara.
Teraz to zginęło. Jak się okazało, fatalne rządy w ŁKS, Keniga i spółki nie wywołały żadne reakcji czy głębszej refleksji grup kibicowskich. Nikt nie protestował, a okręt tonął. Przypadek czy też sprawa ma głębszy sens? Właściwie teraz to nie ma już żadnego znaczenia!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany