Rywalem drużyny prowadzonej przez trenera Franciszka Smudę będzie ŁKS, ale nie ten z al. Unii, tylko ten z siedzibą w Łomży.
Sobotnie spotkanie na stadionie przy al. Piłsudskiego rozpocznie się o godzinie 18.
Trudno pisać, że przed widzewiakami trudne wyzwanie, skoro zespół zmierzy się z rywalem, który okupuje dolne rejony tabeli (piętnaste miejsce). ŁKS w czternastu spotkaniach wywalczył ledwie piętnaście punktów, co przy osiągnięciu lidera - 29 - wygląda nader skromnie.
I trudno straszyć łodzian zespołem prowadzonym przez Krzysztofa Ogrodzińskiego (objął drużynę 10 lipca i jest debiutantem na tym poziomie rozgrywkowym). Wystarczy powiedzieć, że drużyna z Podlasia zdobyła zaledwie dwanaście bramek, co daje jej trzecie miejsce od końca w klasyfikacji strzeleckiej. Gorsze są jedynie MKS Ełk - 11 i Tur Bielsk Podlaski - 5.
ŁKS 1926 ma jesienią na koncie tylko cztery zwycięstwa. Nie jest to oczywiście imponujące osiągnięcie, ale nie wolno zapominać, że ta drużyna pokonała Pelikana 3:2, a więc zespół z którym niedawno widzewiacy męczyli się potwornie (zwycięski gol dopiero w 98 minucie meczu!). Ekipa z Łomży przeciętnie spisuje się na wyjazdach. Na obcych boiskach wygrała dwukrotnie z GKS Wikielec (2:1) oraz Sokołem Ostróda (2:1), dwa razy zremisował i tyle samo spotkań przegrała.
Oczywiście widzewiacy w żadnym wypadku nie mogą lekceważyć rywala. Zapewne wielu z nich (Wolański, Kozłowski, Zieleniecki, Kazimierowicz, Michalski, Radwański, Mąka i Kamiński) pamiętają wiosenny mecz z ŁKS 1926 Łomża, wygrany po nerwowej końcówce 2:1. Trzeba zatem zrobić wszystko, aby uniknąć niepotrzebnych stresów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?