Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS musi zacząć zdobywać gole i wygrywać

(bap)
Marek Saganowski czeka na gola od października.
Marek Saganowski czeka na gola od października. Maciej Stanik
W trzech meczach po wznowieniu rozgrywek piłkarskiej ekstraklasy drużyna ŁKS zdobyła zaledwie punkt i spadła na ostatnie miejsce w tabeli. Wyjście z tej trudnej sytuacji jest tylko jedno - łódzcy piłkarze muszą zacząć wreszcie zdobywać gole i wygrywać mecze. Jedno z kluczowych spotkań już w piątek.

Jeden punkt i zero goli to wiosenny bilans budowanej w ekspresowym
tempie ekipy, która ma zapewnić ŁKS utrzymanie się w ekstraklasie.
Liczby w zasadzie mówią wszystko i gołym okiem widać, że brak
skuteczności to, obok wciąż nie najlepszej kondycji, największe
zmartwienie prowadzących drużynę z al. Unii menedżera Piotra
Świerczewskiego i trenera Andrzeja Pyrdoła.
W klubie podkreślają jednak, że za zerowy dorobek bramkowy wiosną
nie można winić tylko napastników - Marcin Mięciela i Marka
Saganowskiego, który w meczu z Legią znów wystąpił w ataku.
- Przecież wszyscy widzą, jak bardzo chcą strzelić, tylko bramka naszych rywali jest jak zaczarowana - mówi Antoni Łukasiewicz, który w grudniowym meczu ze Śląskiem zdobył ostatniego gola dla ŁKS w ekstraklasie.
Marek Saganowski czeka na gola od października.
Wspomniany Saganowski w tym sezonie trzykrotnie pokonał bramkarza
rywali, lecz na kolejne trafienie czeka od października. Za to
Mięciel tylko raz wpisał się na listę strzelców - w derbowym
meczu z Widzewem. Obaj są jak zacięty karabin i nawet w dogodnych
sytuacjach nie mogą się przełamać. Najlepiej obrazuje to strzał
Saganowskiego w poprzeczkę w meczu z Legią czy kilka zmarnowanych
sytuacji Mięciela w sparingu z Wdą Świecie.
- Wciąż jednak tych okazji bramkowych stwarzamy za mało. To
wynika z braku zgrania i wypracowanych schematów ataku. W meczu z
Legią widać było, że zaczynamy być drużyną i z czasem musi być
lepiej - mówi Wojciech Łobodziński, którego groźne dośrodkowania w
dwóch ostatnich meczach kilka razy stworzyły zagrożenie w polu
karnym rywali.
Problem jednak w tym, że czasu jest już niewiele. Do tego sztab
szkoleniowy w ataku nie ma właściwie żadnego pola maznewru, a na
eksperymenty jest już za późno.
Do końca rozgrywek zostało tylko 10 spotkań. Jeden z
najważniejszych meczów wiosny piłkarzy ŁKS czeka już w piątek. O
godz. 18 będą podejmować Cracovię, która ma tyle samo punktów
(16). Nie ma wątpliwości, że po tym spotkaniu tylko trzy punkty
mogą zadowolić łódzką drużynę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany