Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS musi zacząć biegać!

pas
Takie mecze odradzającemu się ŁKS nie powinny się zdarzać. Po prostu psują markę zasłużonego klubu. Łodzianie odpadli z rozgrywek Pucharu Polski, przegrywając w rzutach karnych z grającym dwie klasy niżej Włókniarzem Konstantynów.

Dlaczego ŁKS zszedł z boiska pokonany? Odpowiedź tkwi w słowach trenera Andrzeja Kretka, który tak mobilizował swoich podopiecznych podczas spotkania: – Nie kibicujcie, grajcie, to nie są wczasy w siodle. Bardziej radykalni byli fani, którzy skandowali: – Nie róbcie z nas pośmiewiska i Przenieście się na orlika.
Prawda jest taka, że ełkaesiacy chcieli wygrać mecz na stojąco, jak najmniejszym nakładem sił. Łodzianie nie biegają albo robią to w ostateczności, gdy mają nóż na gardle, co w niższych klasach rozgrywkowych jest sportowym samobójstwem.
Nie mają przy tym tak dużych umiejętności technicznych i taktycznych, żeby po profesorsku dokładnymi podaniami oraz składnymi akcjami rozbić rywala.
Na dodatek popełniają katastrofalne juniorskie błędy w grze obronnej – w ustawieniu i kryciu.
Znamienna była akcja z końca drugiej połowy. Szybką dokładną wymianę piłek na lewej stronie boiska konstatntynowianie zaabsorbowali sześciu graczy ŁKS. Nastąpił inteligenty przerzut na prawą stronę i niepilnowany Pytlowski znalazł się w dogodnej sytuacji bramkowej. Na szczęście dla ŁKS posłał piłkę nad poprzeczkę.
Łodzianie nie istnieli w środku pola. Nie miał kto przytrzymać piłki, mądrze ją rozegrać. Trener próbował w tej formacji każdego z trzech stoperów. Najlepiej z nich wypadł Zimoń, który dokładnymi podaniami na skrzydło zainicjował kilka groźnych akcji. Żaden z pomocników nie zdobył się na indywidualną akcję, jaką przeprowadził rywal. Stelmach w środku pola minął łodzian niczym slalomowe tyczki, a potem dokładnie podał piłkę.
W ŁKS brakowało kilku ważnych graczy: Kowalskiego, Staronia, Patory, Golańskiego, Gąsińskiego. Szansę pokazania się dostali młodzi piłkarze. I powiedzmy szczerze, że żaden jej nie wykorzystał. Najlepszymi zawodnikami ŁKS w tym wyjątkowo nieudanym meczu byli bowiem Sarafiński i Zimoń. To jednak okazało się za mało, żeby pokonać rywala.
Wściekły jest prezes ŁKS Łukasz Bielawski, który mówi: – Tak dalej być nie może. Trener Andrzej Kretek zapowiada zmiany. Czy jednak starczy czasu, żeby je przeprowadzić i przygotować odpowiednio zespół do ligowej walki 17 września w Sieradzu z Wartą?
(pas)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany