W sumie spędził na boisku 90 minut. W tym czasie dwa razy wpisał się na listę strzelców. Drugi ze zdobytych goli strzelony w 89 minucie Huraganowi Morąg dał zwycięstwo i bezcenne trzy punkty.
- Czy pan czuł, że podanie Pawła Pyciaka można zamienić na bramkę?
Maksym Kowal: - W końcówce mieliśmy trochę sytuacji pod bramką przeciwnika. Starałem się stać centralnie w polu karnym i czyhać na dokładne podanie. Przy pierwszej centrze ktoś mnie popchnął, przy drugiej znalazłem się w idealnej sytuacji i ją wykorzystałem.
- Zmiany w składzie ożywiły grę ŁKS.
- Bez względu na to kto i kiedy pojawi się na boisku, robi wszystko, żeby drużyna wygrała mecz.
- - Zdobytą bramką pokazał pan trenerowi, że walczy o pierwszą jedenastkę.
- Najważniejsze, że wygraliśmy. Czy ja strzelę czy kolega to nie ma znacznie, ważniejsze, żeby piłka wpadła do siatki. Mnie to motywuję, gdy wchodzę z ławki rezerwowych i mogę pomóc zespołowi. Trudno nie cieszyć się z takiego gola.
- Za wami trzy mecze w siedem dni.
- Było ciężko, zwłaszcza, że jedno z tych spotkań musieliśmy rozgrywać na sztucznej murawie. Na dodatek upał mocno dawał się wszystkim we znaki. Z pewnością przyda się kilka dni oddechu. Będziemy mieli możliwość normalnie potrenować.
ŁKS ma trzech dobrych napastników. Obok Maksyma Kowala, są to Jewhen Radionov (428 minut na boisku, dwie bramki) i Michał Michałek (196 minut na boisku, jeden gol). To atut, który może okazać się ważny w długich i trudnych rozgrywkach,
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?