ŁKS Łódź. Piłkarska ekstraklasa. Jesień ŁKS była smutna

Czy ten wynik traktować w kategoriach zaskoczenia? Raczej nie. Już od dłuższego czasu mówiło się w piłkarskim środowisku, że drużyna prowadzona przez trenera Kazimierza Moskala ma zbyt dużo słabych punktów, by myśleć o znacznie wyższym miejscu w tabeli.

Porażka 0:1 ze Śląskiem Wrocław zepchnęła łodzian na piętnaste miejsce w tabeli.

ŁKS nie zdołał podjąć walki z drużyną ze stolicy Dolnego Śląska. Jej trener, Vitezslav Lavicka, doskonale rozpracował ełkaesiaków, a jego zawodnicy dobrze wdrożyli plan szkoleniowca w życie. Wrocławski zespół pozbawił beniaminka atutów, a na pewno kluczem do zwycięstwa było ograniczenie do minimum poczynań Daniela Ramireza. Hiszpan dość szybko został pozbawiony szans na prowadzenie gry łodzian, a taktyka ŁKS nie przewidywała dublera dla rozgrywającego drużyny z al. Unii. Szkoda, że nikt inny w ŁKS nie był w stanie wziąć na siebie ciężaru kierowania poczynaniami drużyny.

Dziesięć porażek stało się faktem. To, obok Wisły Kraków, najgorszy wynik w krajowej elicie. Jedenaście punktów to marne osiągnięcie, które nie wróży dobrze na przyszłość.

Łodzianie w tej rundzie zupełnie nie potrafili wykorzystywać atutu własnego boiska. Na osiem spotkań w Łodzi wygrali tylko dwa. To strasznie mały dorobek, by nie powiedzieć katastrofalny.

Fatalnego osiągnięcia drużyny nie osłodzi nawet fakt, że ełkaesiacy często byli chwaleni za swoją widowiskową i ofensywną grę. Wypada mieć nadzieję, że do gabinetów decydentów klubu z al. Unii dotarła oczywista prawda, że w futbolu nie przyznaje się punktów za wrażenia artystyczne. Piłka nożna jest grą aż do bólu wymierną i cieszy się wyłącznie ten, kto zdobywa gole, oczywiście zawsze o jednego więcej od rywala!