Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS. Lider z al. Unii zmierza w dobrym kierunku

(bap)
Dawid Sarafiński w meczu z Włókniarzem Zelów zdobył dwa gole.
Dawid Sarafiński w meczu z Włókniarzem Zelów zdobył dwa gole. Grzegorz Gałasiński
Piłkarze ŁKS w Zelowie odnieśli najwyższe wyjazdowe zwycięstwo w tym roku. Łodzianie pokonali Włókniarza 5:0 i wrócili na pierwszą pozycję w tabeli rozgrywek IV ligi, ale co ważniejsze, wreszcie zagrali tak, jak na lidera przystało.

ŁKS, który zdominował rozgrywki IV ligi w pierwszej części sezonu i pewnie przewodził w tabeli, w ośmiu wiosennych spotkaniach nie doznał porażki i zdobył 16 punktów. To wynik co najmniej dobry, ale do tej pory gra łodzian nie do końca przekonywała kibiców.

– Może nie wszystko nam wychodziło, ale trzeba też podkreślić, że oczekiwania wobec nas są bardzo wysokie. Rozumiemy je i chcemy im sprostać, ale nie zawsze się udaje wygrywać wysoko i w pięknym stylu – przyznaje trener zespołu z al. Unii, Wojciech Robaszek.

Udało się w Zelowie, gdzie jego podopieczni pewnie pokonali Włókniarza. Zdobyli pięć goli, nie stracili żadnego i według wielu rozegrali najlepszy mecz w tym roku. – Nie chcę tego oceniać w ten sposób, ale jestem zadowolony z postawy drużyny i to jest kierunek, w którym mamy zmierzać – mówi opiekun ełkaesiaków. – Cieszę się przede wszystkim ze skuteczności, choć znów można było zdobyć więcej bramek. Fajnie, że w pierwszej połowie umieliśmy wykorzystać błąd rywala, a po przerwie potrafiliśmy przyspieszyć grę, graliśmy na jeden-dwa kontakty, co przynosiło kolejne okazje. Ładne były akcje przy golach Dawida Sarafińskiego i Adriana Kasztelana. Ważny jest też kolejny gol Adama Patory. Jestem przekonany, że przełamał się już na dobre.

Warto również zaznaczyć, że aż cztery z pięciu goli ełkaesiacy zdobyli z gry, a nie stałych fragmentów gry. – To jest nasza silna broń, ale pracowaliśmy nad atakiem pozycyjnym i wreszcie udało się to pokazać w meczu – dodaje Robaszek.

Szkoleniowiec ma nadzieję, że wysokie zwycięstwo w Zelowie będzie dla jego podopiecznych przełomowe. – Ono powinno dodać nam pewności siebie – tłumaczy szkoleniowiec ŁKS. – We wcześniejszych meczach widziałem za dużo nerwowości w grze chłopaków. To właśnie wynikało ze słabej skuteczności. Mimo wielu okazji nie zdobywaliśmy gola, uciekał nam czas i niepotrzebnie się spieszyliśmy. A wtedy niewiele nam wychodzi.

W kolejnym meczu ŁKS, który ma punkt przewagi nad drugim KS Paradyż i aż 12 nad trzecimi w tabeli Zjednoczonymi Stryków, w niedzielę na własnym stadionie zmierzy się z Wartą Działoszyn (g. 17).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany