ŁKS. Klucz do sukcesu tkwi w postawie drugiej linii

W każdym razie kibice Pogoni Szczecin uznali, że przyjazd łodzian do ich miasta (niedziela godz. 15) jest wydarzeniem wartym uwagi i bilety na mecz rozchodzą się niczym świeże bułeczki.
Jedni mówią, że jeszcze ich trochę zostało, inni, że już ich wcale nie ma. Wygląda zatem na to, że spotkanie obejrzy około 4 tysięcy widzów.
Łodzianie, jeśli chcą przerwać passę pięciu porażek z rządu muszą być zdecydowanie bardziej konsekwentni i skuteczni w grze oraz nie mogą popełniać juniorskich błędów w grze defensywnej. Może w uzyskaniu tych ważnych atutów pomogą ludzie drugiego planu, którzy do tej pory grali mniej albo wcale.
W ostatnim wygranym spotkaniu drużyny rezerwowej z dobrej strony pokazali się pomocnicy: Wojciech Łuczak, Piotr Pyrdoł i Michał Trąbka. W drugiej linii ŁKS konkurencja jest największa. O znalezienie się w wyjściowej jedenastce toczy się prawdziwa sportowa walka. Może zatem jest czas, żeby dać szansę pokazania się innym, którzy być może potrafią odwrócić złą kartę?
Naszym zdaniem klucz do tego, co dzieje się na boisku z ŁKS, tkwi właśnie w tej formacji. Ona ma nie tylko konstruować składne akcje, ale też stanowić pierwszy bastion obronny powstrzymujący akcje przeciwnika. Trener Kazimierz Moskal dzięki przerwie na reprezentację, miał sporo czasu na przeanalizowanie z zespołem popełnionych błędów i wyciągnięcie właściwych wniosków. Jak jednak nie patrzeć, ŁKS stanie w Szczecinie przed piekielnie trudnym wyzwaniem.Pogoń to jedne z najlepszych zespołów ekstraklasy, który też umie grać w piłkę i na dodatek robi to skutecznie.

Piłkarze ŁKS przygotowując się do meczu z Pogonią trenowali na boisku przy ul. Minerskiej. W zajęciach brało udział 25 zawodników. Normalnie trenował z drużyną Adrian Klimczak. Czy to może oznaczać jego szybki powrót do ligowej drużyny? Indywidualnie ćwiczył Jewgen Radionow.
Zajęciom graczom z ekstraklasy przyglądało się ponad stu chłopców z ośmiu drużyn z województwa łódzkiego, którzy uczestniczyli w turnieju „Ekstra talent". Po treningu zbierali autografy od ligowych piłkarzy, marząc pewnie o tym, żeby w przyszłości samemu postawić się w roli ligowców.