Nowym opiekunem drużyny z al. Unii ma zostać dziś były szkoleniowiec Widzewa – Andrzej Kretek.
– Otrzymałem propozycję, ale do uzgodnienie zostało jeszcze kilka szczegółów. Sądzę jednak, że powinniśmy dojść do porozumienia – powiedział wczoraj Kretek.
W grę wchodzi też kandydatura Dariusza Bratkowskiego.
Mecz na boisku lidera nie pozostawił złudzeń, kto jesienią rządzi na trzecioligowych boiskach, a kto przyjechał do Radomia po lekcję futbolu na tym poziomie rozgrywek. Niestety, w roli uczniaków wystąpili ełkaesiacy, choć to akurat może dziwić, bowiem wielu z nich ma w swoich CV wpisane występy na boiskach ekstraklasy. Sternicy ŁKS przekonali się boleśnie, że nie ma co żyć historią. To, że ktoś kiedyś walczył w najwyższej klasie rozgrywkowej, nie oznacza wcale, że ma niezbędne umiejętności, by grać na... trzecioligowym poziomie. W piłce nożnej liczy się tu i teraz, dlatego pewnie działacze czerwienią się ze wstydu, że dali się namówić na zatrudnienie takich piłkarzy. Ulegli magii nazwisk, co niezbyt dobrze świadczy o ich, ale również trenera kompetencjach i profesjonalizmie. W kontekście ostatnich wyników ich wcześniejsze deklaracje o walce o awans wyglądają co najmniej śmiesznie, by nie powiedzieć dobitniej – mocno naiwnie.
W kąt trzeba odrzucić mrzonki o wielomocarstwowości. Po prostu w tej chwili zespół jest przeciętnym trzecioligowcem, który od czasu do czasu może dostarczać swoim kibicom odrobinę radości. Pewnie to wszystkich fanów klubu z al. Unii boli, ale taka jest rzeczywistość.
A co było w Radomiu? Zawód i upokorzenie. Od początku spotkania Radomiak był stroną przeważającą. Podopieczni trenera Jacka Magnuszewskiego zdominowali całkowicie boiskowe wydarzenia. Ełkaesiakom długo nie udało się przeprowadzić choćby jednej akcji, po której bramkarz gospodarzy mógłby się czuć zagrożony.
A gospodarze już w osiemnastej minucie zdobyli pierwszego gola. Leandro przejął piłkę przed polem karnym, wymanewrował czterech defensorów ŁKS i silnym uderzeniem z dziesięciu metrów pod poprzeczkę zapewnił swoje drużynie prowadzenie. W tej akcji brazylijski napastnik ośmieszył wręcz cały blok defensywny łodzian.
Po przerwie gospodarze mając przewagę jednego zawodnika już zdecydowanie dominowali na boisku. W 50. kapitalne zawody Chinonso Agu silnym uderzeniem z 20 metrów pokonał Szymona Gąsińskiego.
Wynik meczu wprowadzony w końcówce spotkania Kacper Wnuk, otrzymał dokładne podanie od Dariusza Brągiela i po mięciu Gąsińskiego i skierował piłkę do pustej bramki.
We wtorek ełkaesiacy zmierzą się w Konstantynowie z miejscowym Włókniarzem w ramach okręgowego Pucharu Polski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ewa Gawryluk przysłoniła walory zaledwie siateczką. Dalibyście jej 56 lat? [ZDJĘCIA]
- Opozda podjęła decyzję w sprawie Vincenta. Królikowski nie ma tu nic do gadania
- Ostrzegamy: Daniel Martyniuk znowu "śpiewa". Ekspertka wysyła go na oddział
- Dawno niewidziana Szostak na imprezie. Bardzo się zmieniła [ZDJĘCIA]