W ŁKS nie mogą już kalkulować. Drużyna z al. Unii kiepsko rozpoczęła rywalizację po przerwie wywołanej pandemią koronawirusa (w dwóch spotkaniach ledwie punkt), dlatego jeśli poważnie myśli o przedłużeniu nadziei na skuteczną walkę o utrzymanie w ekstraklasie, musi zacząć wygrywać. W ŁKS nie ma już miejsca na błędy. Do zakończenia części zasadniczej sezonu zostały dwie kolejki. Sytuacja łodzian w tabeli jest bardzo trudna, ale w drużynę wierzy nowy szkoleniowiec.
- Czekam na zespół, który zagra tak, jak prezentuje się na treningach - powiedział przed meczem z Jagiellonią Białystok trener ŁKS, Wojciech Stawowy. - Czekam cierpliwie, że każde najbliższe spotkanie będzie spotkaniem przełomowym. Mocno wierzę, że takim pojedynkiem będzie mecz z Jagiellonią, że punkt zdobyty w ostatnim spotkaniu z Rakowem będzie punktem zwrotnym.
Tym razem trener łodzian nie będzie mógł wystawić najsilniejszej, przynajmniej w teorii, drużyny. Z powodu nadmiaru żółtych kartek musi pauzować Maciej Dąbrowski. Wszystko wskazuje na to, że jego miejsce na środku obrony zajmie Jan Sobociński. Wypada wierzyć, że młody defensor wykorzysta szansę i udowodni, że nadal warto inwestować w jego sportowy rozwój.
Na pewno Jagiellonia w dzisiejszym spotkaniu rzuci na szalę wszystkie umiejętności. Drużyna z Białegostoku zajmuje ósme miejsce w tabeli i jej zawodnicy dobrze zdają sobie sprawę, że ewentualne niepowodzenie w Łodzi może ich pozbawić szansy na grę w grupie mistrzowskiej.
Jaga zagra dziś na boisku przy al. Unii wzmocniona jednym z kluczowych swoich zawodników. Do drużyny wraca Taras Romanczuk. Kapitan drużyny musiał pauzować w poprzedniej kolejce z powodu nadmiaru żółtych kartek.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?