Nie znamy kibica dwukrotnych mistrzów Polski, który byłby zadowolony z postawy zespołu prowadzonego od niedawna ponownie przez trenera Marcina Pogorzałę. 34 punkty zdobyte w 23 kolejkach faktycznie nie są dorobkiem, po którym ręce same składałyby się do oklasków.
Niestety, taka jest rzeczywistość. Nie zmienia to jednak faktu, że tabela w tej klasie rozgrywkowej jest w sporej części wyraźnie spłaszczona. Zwłaszcza w okolicach ósmej lokaty, którą obecnie zajmuje drużyna z al. Unii. Ta sytuacja sprawia, że ewentualne zwycięstwo ełkaesiaków (byłaby to ich dziesiąta wygrana w sezonie 2021/2022) może sprawić, że już po tym weekendzie znajdą się na pozycji uprawniającej do walki w barażach o awans do ekstraklasy.
Na Podkarpaciu ŁKS musi się więc bić o pełną pulę. Rzecz jasna, konia z rzędem temu, kto przewidzi jakie oblicze drużyny przyjdzie nam tym razem ujrzeć. Biorąc pod uwagę doświadczenie z minionych kilku miesięcy, naprawdę wszystko jest możliwe.
Jedno wydaje się być zasadne - trzeba przestać już mówić i pisać o tym, że ŁKS ma najsilniejszą kadrę w I lidze i że jego potencjał uprawnia do myślenia o najwyższych celach. Nie negujemy tego, że tak właśnie jest. Ale to musi być wreszcie zademonstrowane na murawie. I to w kilku kolejnych spotkaniach. Dopiero wówczas zespół będzie traktowany z szacunkiem i respektem przez przeciwników. Na razie bowiem mają oni świadomość, że biało-czerwono-biali to taki trochę papierowy tygrys
To była kompromitująca porażka
W sierpniu ubiegłego roku ŁKS uległ przy al. Unii Resovii 0:3 (0:2). Prawda jest taka, że mało kto spodziewał się wówczas takiego rezultatu. To była kompromitująca porażka dwukrotnych mistrzów Polski. Gospodarze wypadli wówczas beznadziejnie, płacąc bardzo wysoką cenę za swoją niefrasobliwość. Gole dla gości strzelili wtedy Aleksander Komor (21, głową) i Damian Hilbrycht (41, 58). Wcześniej w ligowych meczach Resovia wygrała u siebie z ŁKS w kwietniu 2021 roku 1:0 po trafieniu Jakuba Wróbla. W październiku 2020 roku łodzianie zwyciężyli na własnym boisku 2:1 po karnym Antonio Domingueza i golu Radosława Adamskiego.
Na trybunach powinno być ciekawie
Niedzielne spotkanie w Rzeszowie. I to przynajmniej z kilku powodów.
Przede wszystkim szkoleniowcem zespołu z Podkarpacia jest Dawid Kroczek, czyli trener bardzo dobrze znany w regionie łódzkim. Na dodatek, prywatnie jest fanem „Rycerzy Wiosny”. Przestrzegamy jednak przed oczekiwaniem, że potraktuje on starcie z ŁKS ulgowo. Wręcz przeciwnie. Kroczek będzie podwójnie zmotywowany.
Zwłaszcza że zajmujący obecnie dziesiąte miejsce w tabeli rzeszowianie pechowo ulegli ostatnio w Kielcach Koronie 1:2 (0:1) po golu Rafała Mikulca (54). W pewnym sensie na własne życzenie, wcale nie byli słabsi od gospodarzy.
Resovia: Pindroch - Eizenchart, Kubowicz (80, Kwiecień), Komor, Adamski (46, Jaroch) - Hilbrycht (80, Antonik), Soljić, Wasiluk (46, Wojciechowski), Mikulec - Mróz, Wróbel (90, Krasa)
- Mieliśmy kilka bardzo dobrych momentów, które powinniśmy wykorzystać. Ale straciliśmy gola w prosty sposób, brakło zdeterminowania, dobrego ustawienia. Punkt nie krzywdziłby żadnej z drużyn - stwierdził Kroczek.
Ciekawie będzie na trybunach. Fani obu zespołów kiedyś żyli w zgodzie, teraz jest wręcz odwrotnie. Kibice ŁKS zapowiadają wyjazd w licznym gronie
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wiemy, ile osób głosowało na Dagmarę Kaźmierską! Tego Pavlović nie przewidziała
- Zadymy na urodzinach uczestniczki "Rolnika". Karetka pogotowia, gaz pieprzowy. Szok!
- Dni Gąsowskiego w "TTBZ" są policzone?! TAKĄ niespodziankę zgotowała mu produkcja!
- Maja Rutkowski ZROBIŁA TO z premedytacją, teraz się tłumaczy. Okropne, co ją spotkało