ŁKS - GKS Bełchatów. Bez dwóch bardzo ważnych napastników, ale z liderem zespołu

Trzeci w I-ligowej tabeli ŁKS zmierzy się w sobotę o godz. 17 przy al. Unii z ostatnim GKS Bełchatów. Łodzianie zdobyli do tej pory 40 punktów, ich rywale tylko 16.
Na dodatek na wyjeździe doznali sześciu porażek i wygrali tylko jedno spotkanie. Jesienią górą był ŁKS, który wygrał 3:1 (dwa gole Pirulo i jeden Łukasza Sekulskigo).

Prawda jest jednak taka, że jedyną ostatnio dobrą wiadomością w ŁKS jest to, że kontrakt z klubem przedłużył lider drużyny, Hiszpan Pirulo i po odcierpieniu kartkowej kary pojawi się w sobotę na boisku

Piłkarz mówi, że w Łodzi nauczył się... pozytywnego myślenia. Miejmy nadzieję, że taką ideą natchnie pozostałych graczy zespołu. Jego pojawienie się w składzie powinno dodać jakości grze łodzian, bo ostatnio wyglądała ona, mówiąc w sposób najłagodniejszy z możliwych, nie najlepiej. Odetchnie z ulgą Antonio Dominguez, który wreszcie będzie miał z kim tworzyć akcje zaczepne.
Łodzianie muszą się mierzyć z nie najlepszą formą i z plagą kontuzji czołowych graczy, w tym napastników. Czy od pierwszej minuty zagra w ataku młodzieżowiec Piotr Janczukowicz, czy też trener Ireneusz Mamrot coś pokombinuje ze składem i taktyką i w roli fałszywego napastnika wystawi Michała Trąbkę lub Mikkela Rygaarda. Jak jednak na poważnie liczyć na tego ostatniego, gdy ten zamiast biegać tylko drepcze po boisku.

Do tej pory oba zespoły rozegrały 27 spotkań. Bilans jest korzystny dla ŁKS, który wygrał 12 spotkań, rywale 9, 6 razy był remis, bramk 31-27

Liczymy, że ŁKS poprawi swój, bo inaczej bliżej będzie końca marzeń o powrocie do piłkarskiej ekstraklasy.