Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS blisko ligowego dna

bartłomiej pawlak
Ełkaesiacy nie dali rady rywalom
Ełkaesiacy nie dali rady rywalom Łukasz Kasprzak
Bez punktu wrócili z dalekiej wyprawy do Stóży piłkarze ŁKS. W 8. kolejce I ligi przegrali 1:2 z miejscowym Kolejarzem. Była to już piąta porażka łodzian w tym sezonie i coraz trudniej będzie im wydostać się ze strefy spadkowej. Pocieszać można się tym, że w grze łodzian wreszcie widać poprawę i dużą ambicję. Gdyby tak jeszcze mieli umiejętności...

Nawet w niewielkich Stróżach, gdzie od trzech sezonów kibice dwutysięcznej wsi mogą chwalić się pierwszoligową drużyną, ŁKS nie mógł czuć się faworytem. Na mecz ósmej kolejki jechał z zaledwie pięcioma zdobytymi punktami i największym bagażem straconych bramek ze wszystkich drużyn. Gospodarze mieli na koncie dwa razy więcej punktów i w swoich szeregach Macieja Kowalczyka. 35-letni napastnik w tym sezonie zdobył już 10 goli i jest najskuteczniejszym strzelcem zaplecza ekstraklasy. Było się więc czego obawiać...
Do tego po raz pierwszy w tym sezonie w podstawowej jedenastce z powodu urazu nie wybiegł doświadczony Paweł Sasin. Do składu wrócił za to Paweł Kaczmarek, a na lewej pomocy szansę gry dostał Patryk Kubicki.
Niewiele jednak brakowało, a mecz dla łodzian znów zacząłby się fatalnie. Już w 2 minucie dwukrotnie Bogusława Wyparłę mógł pokonać Janusz Wolański. Za pierwszym razem strzał byłego ełkaesiaka w ostatniej chwili zablokował jeden z łódzkich obrońców, a za drugim jego uderzenie głową minęło słupek bramki ŁKS.
Można było odetchnąć. Także dlatego, że łódzka drużyna odsunęła grę od własnego pola karnego - nie czekała na ataki gospodarzy i sama ruszyła do przodu. Było warto!
W 14 minucie w okolicach narożnika pola karnego sfaulowany został sprawiający sporo kłopotów obrońcom Kolejarza Agwan Papikyan. Piłkę ustawił P. Kaczmarek, ale nie dośrodkowywał na głowy swoich kolegów, lecz strzelił na bramkę Konrada Forenca. Tego nie spodziewał się bramkarz Kolejarza i przy swoim bliższym słupku nie zdążył złapać piłki.
ŁKS nie musiał więc gonić wyniku, ale z prowadzenia na trudnym terenie cieszył się krótko. Cztery minuty później wyrównującego gola stróżanie też zdobyli po rzucie wolnym wykonywanym z okolic pola karnego. Dośrodkowania Grzegorza Arłukowicza nie przeciął żaden z piłkarzy ŁKS, a Wyparłę z bliska pokonał obrońca Krzysztof Markowski.
Było czego żałować. Na szczęście po stracie gola gra nadal była wyrównana. Zawodnicy ŁKSpróbowali atakować, widać było, że do tego spotkania podeszli bardzo ambitnie. Na boisku nie brakowało więc walki, co napawało optymizmem. Jak zwykle byli jednak zagrożeniem sami dla siebie.
W 29 min błędu Damiana Pawlaka nie wykorzystał jednak Nitkiewicz, a w 40 min zagrożenie sprokurował Artur Gieraga. Na szczęście, zdążył jeszcze zablokować strzał Kowalczyka.
Niewiele brakowało, by łodzianie stracili drugiego gola w ostatniej akcji pierwszej połowy. Po stracie Mikołaja Barsukowa przed bramką Bodzia W. z piłką znalazł się Wolański, ale z dość ostrego kąta nie zdołał skierować jej do siatki.
W drugiej połowie pierwsi bramkową okazję stworzyli goście. Dobrze z lewej strony dośrodkował Kubicki, lecz w polu karnym swojego wzrostu nie wykorzystał Jakub Więzik, który w dobrej okazji uderzył głową wysoko nad poprzeczką. Szkoda, że nie zostawił piłki stojącemu za nim Konradowi Kaczmarkowi...
W odpowiedzi Wyparłę uderzeniem z rzutu wolnego z ok. 30 metrów chciał zaskoczyć Arłukowicz.
Wydawało się, że w tym okresie wyrównanej gry nic nie stanie się łódzkiej drużynie. W 61 min dość łatwo w pole karne wbiegł jednak Adam Giesa i chyba niepotrzebnie zatrzymał go Daniel Brud. Arbiter po chwili wahania wskazał na 11 metr.
Bodzio W. nie miał już tyle szczęścia co w sobotę i tym razem musiał wyciągnąć piłkę z siatki po pewnym uderzeniu Kowalczyka. Sześć minut później najskuteczniejszy napastnik I ligi znów mógł zdobyć gola, lecz przed bramką ŁKS minął się z piłką. W jeszcze lepszej sytuacji znalazł się w 80 min, kiedy przed sobą miał tylko Wyparłę, ale to bramkarz ŁKS był górą.
Ełaesiacy do końca meczu grali ambitnie i próbowali zdobyć kontaktowego gola. Ich ataki były dość chaotyczne, ale przynajmniej dwa razy mogły się powieść. Najpierw dobrej okazji do wyrównania nie wykorzystał Dawid Sarafiński, który po podaniu P. Kaczmarka pomylił się o pół metra, a w 86 min strzał Kubickiego z woleja obronił bramkarz Kolejarza. Szkoda, bo remis w tym meczu byłby wynikiem bardziej sprawiedliwym.
Ełkaesiacy nie dali rady rywalom
Kolejarz - ŁKS 2:1 (1:1)
0:1 - P. Kaczmarek (15), 1:1 - Markowski (19), 2:1 - Kowalczyk (62, karny). Żółte kartki: Nitkiewicz, Arłukowicz,
Kowalczyk, Gryźlak (Kolejarz) - Żółtowski, Kubicki (ŁKS) Sędziował Michał Zając (Sosnowiec) Widzów: 550.
ŁKS: Wyparło 4 - Pawlak 3, Barsukow 3,
Gieraga 3, Żółtowski 3 - K. Kaczmarek 3, Brud 2 (79, Golański), P. Kaczmarek 4, Kubicki 2 - A. Papikyan 4 (72, Sarafiński 2) - Więzik 2 (65, Stąporski 1).
Ełkaesiacy nie dali rady rywalom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany