Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liczby piłkarskiej drużyny ŁKS skazują ją na spadek z ekstraklasy!

Jan Hofman
Jan Hofman
Trudno mówić, by reprezentacyjna przerwa wyszła na zdrowie piłkarzom ŁKS. Łodzianie po słaby meczu przegrali 0:2 z Zagłębiem Lubin.

Kibice piłkarskiej drużyny ŁKS zaczynają tracić cierpliwość. Nie ma się jednak czemu dziwić, bowiem drużyna beniaminka ekstraklasy zawodzi na całego, a liczby dla ełkaesiaków są bezwzględne.

Osiem punktów w szesnastu mistrzowskich spotkaniach to żenujące osiągnięcie zespołu z al. Unii. Także bramkowy bilans pokazuje mizerię zatrudnionych w ŁKS piłkarzy. Łodzianie od początku sezonu zdobyli tylko jedenaście goli, co jest najgorszym osiągnięciem w stawce osiemnastu ekstraklasowych ekip.
Ełkaesiacy są także outsiderami jeśli chodzi o bronienie dostępu do własnej bramki. W szesnastu meczach stracili aż 34 bramki, co daje średnią 2,1 gola na mecz.
Także w liczbie przegranych pojedynków dwukrotni mistrzowie Polski nie mają sobie równych. ŁKS uległ rywalom w tym sezonie aż dwanaście razy, a siedemnasty w tabeli Ruch Chorzów i szesnasta Puszcza Niepołomice - tylko po osiem!

Reprezentacyjna przerwa w rozgrywkach ekstraklasy miała być zbawienna dla łódzkiej drużyny. Ten czas miał być wykorzystany na poprawienie wielu elementów gry, ale tak się jednak nie stało.

Przyznał to po meczu sam szkoleniowiec Rycerzy Wiosny. Piotr Stokowiec powiedział: - Ciężki moment, bo wydawało się ostatnio, że zrobiliśmy drobny krok do przodu, a ten mecz z Zagłębiem to były dwa do tyłu. Wróciły stare demony zbyt łatwo tracimy bramki, co jest wielką przeszkodą do tego, żeby robić kroki na przód. Potrzebujemy stabilności, małej ilości popełnianych błędów szczególnie w liniach defensywnych. Drużyna znów źle zareagowała. Nie było odpowiedzi. Jako drużyna nie funkcjonowaliśmy. Po pierwszym straconym golu spuściliśmy głowy. Praktycznie straty mnożyły się na potęgę. Mentalność zawiodła na całego. Mieliśmy problem ze zbieraniem drugiej piłki. Oczywiście, że przegraliśmy po stałych fragmentach gry, które ciągle ćwiczymy i niby wszyscy stoją na swoich miejscach, natomiast to dojście i doskok oraz życie na boisku, podejmowanie decyzji i reagowanie tutaj zawiodło.

Szkoleniowiec deklaruje też: - Nie poddajemy się. Na pewno zrobię wszystko, żeby podnieść głowy piłkarzy i żeby jeszcze przed świętami drużyna sprawiła kibicom odrobinę radości. W naszej sytuacji nie możemy myśleć inaczej.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany