Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Licytacja malucha - miliard za malucha! [FILM]

(g)
Miliard za malucha, czyli Fiat 126p za... Około godz. 14.30 kwota za fiata 126p doszła do miliarda złotych! Po chwili cena spadła na aukcji do 120 tysięcy złotych. Widać, że administratorzy portalu aukcyjnego dostrzegli "zabawę" osób, które sztucznie podbijały cenę. Teraz licytacja została zakończona (choć przewidziana była do godz. 20.30) z adnotacją, że "nie było ofert kupna". Oferowany fiat 126p ma 34 lata, pojemność silnika 650 cm sześc., kolor yellow bahama, przejechane zaledwie sto kilometrów. Jego właścicielem jest łódzki kolekcjoner Mariusz Augustyniak. Łodzianin natrafił na ślad niezwykłego maluszka pod koniec kwietnia dzięki ogłoszeniu w internecie.

Miliard za malucha - taką kwotę "wylicytowali" hakerzy. Szybko została skorygowana przez administratorów allegro.

- Były podane w nim cena, krótki opis i jedno zdjęcie przedstawiające sam pojazd -
mówi Mariusz Augustyniak. - Samochód znajdował się pod Piotrkowem Trybunalskim,
postanowiłem więc pojechać i go zobaczyć.

Na miejscu okazało się, że sędziwy maluszek to prawdziwa, kolekcjonerska gratka,
bo mimo sędziwego wieku, nadal jest fabrycznie...nowy.

- Właściciel kupił go w 1979 roku na talon z polmozbytu ale z racji tego, że nigdy
nie zrobił prawa jazdy to wóz od nowości stał w garażu - mówi Mariusz Augustyniak.
- Gdy zacząłem go oglądać okazało się, że na liczniku ma przejechane dopiero nieco
ponad 100 kilometrów a na tylnej kanapie i przednich fotelach nadal znajdują się
folie ochronne.

Zgodnie z przyjętą wówczas specyfikacją pod przednią maską znajdował się ładowany
"na sucho" akumulator a w oponach firmowe dętki pirelli. Maluszek odpalił od
pierwszego razu. Na "deser" był pełen zestaw dokumentów w tym książka serwisowa z
wypisem przebiegu pierwszych 10 przejechanych kilometrów.

Zobacz maluszka w akcji - FILM

- Samochód kupiłem niemal od ręki za kilkanaście tysięcy złotych, - mówi
kolekcjoner. - Był to dla mnie bardzo duży wydatek ale nie mogłem się powstrzymać.

Wóz przywieziono do Łodzi na lawecie, by nie zwiększać przejechanego dystansu. Na
miejscu, po gruntownych oględzinach okazało się, że pojazd nie wymaga prawie żadnej
ingerencji. 650-cm silnik chodził jak w zegarku, nawet ogrzewana tylna szyba
zachowywała się bez zarzutu.

- Oczyściłem go z kurzu, wypolerowałem oraz dokonałem drobnych konserwacji jak
wymiana płynów, świec i akumulatora, dodałem też nową pompkę paliwa i wystawiłem na
licytację - mówi pan Mariusz. - Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany