Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia - Jagiellonia 4:0. Tomas Pekhart trafił w debiucie. Jagiellonia nadal bez gola za kadencji nowego trenera

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Legia Warszawa
Legia Warszawa Andrzej Banas / Polska Press
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok. Drużyna Aleksandara Vukovicia w końcu zagrała dobry, równy mecz od pierwszego gwizdka. Po dwóch bramkach Jose Kante i jednej Marko Vesovicia oraz debiutującego Tomasa Pekharta pewnie wygrała przy Łazienkowskiej. Goście nie pokazali wiele i wciąż czekają na pierwszego gola pod wodzą nowego trenera Iwajły Petewa.

Początek drugiej części sezonu nie był dla Legii wymarzony. Spore kłopoty przy Łazienkowskiej sprawił drużynie Aleksandara Vukovicia ŁKS Łódź (ostatecznie skończyło się na 3:1), a drugi z Beniaminków, Raków Częstochowa, urwał im punkt w Bełchatowie (2:2). Potknięcie to wykorzystała Cracovia, która zrównała się punktami z liderem tabeli.

W sobotnim meczu z Jagiellonią Wojskowi nie mogli sobie pozwolić na kolejne potknięcie. Tym bardziej, że rywale i tym razem nie należeli do mocarzy. Po objęciu drużyny przez Iwajłę Petewa zespół z Podlasia nie zdobył jeszcze bramki (0:3 z Wisłą Kraków i 0:0 z Koroną Kielce).

- W tej lidze o każdy punkt trzeba mocno walczyć. Siedem punktów po trzech meczach uznałbym za dobry początek. Doceniamy rywala. Jagiellonia to klub, który w ostatnich latach potrafił walczyć o mistrzostwo. Trochę się tam zmieniło, ale w drużynie wciąż zostało wiele jakości. Na pewno stać ich na więcej niż pokazali w dwóch poprzednich meczach - podkreślał przed meczem Vuković.

Komplementowani przez Serba goście na początku sobotniego meczu nie pokazali jednak wiele. Rzadko wydostawali się z piłką poza własną połowę, grali bez widocznego pomysłu i dokładności. Ich sytuacji nie ułatwiło też to, że już od siódmej minuty przegrywali. Po dośrodkowaniu w pole karne wybita piłka trafiła pod nogi Marko Vesovicia, ten zdecydował się na strzał i (po rykoszecie, który zmylił bramkarza) pokonał Dejana Iliewa.

Dominacja Legii trwała w najlepsze, a potwierdził ją gol Jose Kante w 30. minucie. Z prawej strony dośrodkował Arvydas Novikovas, a Gwinejczyk urwał się obrońcom i nie dał szans Iliewowi strzałem głową. Strata drugiej bramki nieco zmobilizowała gości - niedługo później udało im się oddać pierwszy strzał na bramkę rywali. Poszybował jednak wysoko nad poprzeczką.

Po bardzo słabej pierwszej części gry trener Jagiellonii w przerwie dokonał dwóch zmian. Na boisku pojawili się Juan Camara oraz były zawodnik Legii Ariel Borysiuk. Goście zaczęli grać odważniej i pojawiać się w okolicach pola karnego Wojskowych. Przewagę wciąż mieli jednak legioniści. Szybko strzelili też gola na 3:0 po tym, jak w ogromnym zamieszaniu w polu bramkowym najlepiej odnalazł się niezawodny Kante.

Niespełna 20 minut przed końcem regulaminowego czasu gry Kante zdobył kolejną bramkę, sędzia dopatrzył się jednak pozycji spalonej. Chwilę później Gwinejczyk zszedł z murawy, a zastąpił go debiutujący w Legii Tomas Pekhart [wywiad z czeskim napastnikiem znajdziesz >> TUTAJ <<]. 30-latek szybko pokazał się kibicom z dobrej strony. Wykorzystał już pierwszą dogodną sytuację i w 90. minucie ustalił wynik na 4:0.

Legia pewnie zdobyła trzy punkty i może czekać na wynik niedzielnego meczu Cracovii, którą czeka trudny wyjazd do Gliwic. W następnej kolejce kibiców czeka mecz na szczycie - w sobotę 29 lutego "Pasy" przyjadą na Łazienkowską.

Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Trwa głosowanie...

Kto zostanie mistrzem Polski 2019/20?

ZOBACZ TEŻ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Legia - Jagiellonia 4:0. Tomas Pekhart trafił w debiucie. Jagiellonia nadal bez gola za kadencji nowego trenera - Sportowy24

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany