Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lamus powróci z lamusa. Czy uda się wydobyć na powierzchnię najszybszą z łódzkich rzek? Zobacz, gdzie płynęły kiedyś w Łodzi rzeki

Krzysztof Spychała
Krzysztof Spychała
Na razie Lamusa można tylko podejrzeć przez ażurowy właz, ale może uda się go wyciągnąć na powierzchnię. – Bardzo na to liczę – mówi Miłosz Wika.
Na razie Lamusa można tylko podejrzeć przez ażurowy właz, ale może uda się go wyciągnąć na powierzchnię. – Bardzo na to liczę – mówi Miłosz Wika. Krzysztof Spychała
Łódź swój przemysłowy rozwój zawdzięczała licznym rzekom i strumieniom. Jedną z najszybszych strug był Lamus, który dawno zniknął w ceglanym kanale. Ale wciąż płynie i można go wydobyć na powierzchnię. Czy uda się to zrobić? Sprawdź, gdzie płynęły kiedyś w Łodzi rzeki i jak wyglądały blisko sto lat temu.

Słowa Stanisława Staszica z 1825 roku, którymi opisywał niewielką wówczas osadę rolniczą jako położoną pod obszernym i wyniosłym wzgórzem, z którego „niezliczone trzyszczą źródła”, zadecydowały o powstaniu Łodzi przemysłowej. Ale wartkim strugom, napędzającym najpierw młyńskie koła, a potem włókiennicze maszyny, w ciągu kilkudziesięciu raptem lat żywiołowy rozwój miasta przyniósł zagładę, zmieniając liczne rzeczki i strumyki w cuchnące ścieki. Ku uldze mieszkańców sto lat później zniknęły z pejzażu miasta, wpuszczone w lindleyowskie kanały. Zostaliśmy więc z łodzią w herbie, ale bez wody.

Nie tylko Łódka

Wodno-rzecznych paradoksów jest w mieście więcej. Bo i najbardziej łódzka z naszych rzek, czyli Łódka, odegrała w przemysłowych dziejach rolę dużo pośledniejszą niż Jasień. To nad nim (a nie nad nią, jak mówią niektórzy, używając żeńskiej formy w odmianie: nad Jasienią) powstały pierwsze fabrykanckie imperia: Kunitzera, Wendischa, Kopischa, Scheiblera czy Geyera. Nie grzeszył może wielkością, ale to samo można o Łódce powiedzieć, która w połowie XIX wieku miała 1-2 metry szerokości i raptem 30 cm głębokości. Obydwie rzeki solidarnie natomiast podzieliły los innych cieków w mieście, wyeksploatowanych do ostatniej kropli i zatrutych zarówno przez przemysł, jak i samych mieszkańców, gnieżdżących się w nieskanalizowanych aż do lat 30. XX wieku domach – trafiły jako ściekowe kanały pod ziemię.
Paradoksalnie jednak zarówno one, jak i wiele innych, często bezimiennych, dają znać o sobie jeszcze dziś. Po ulewnych, nawalnych deszczach spływająca z chodników i ulic woda tworzy rozlewiska w dawnych rzecznych dolinach – takich naturalnych obniżeń jest blisko sto.

Szybka jak... Lamus

O ile jednak ledwo ciurkające na co dzień Jasień czy Łódkę zobaczyć można jeszcze na własne oczy na ich odkrytych odcinkach (ten pierwszy w parku nad Jasieniem czy przy ulicy o tej samej nazwie w rejonie al. Politechniki, tę drugą w parku Ocalałych lub na Zdrowiu), to najbardziej wartka, zarówno kiedyś jak i teraz, łódzka rzeka kryje się niemal tuż pod naszymi stopami w niewielkim parku u zbiegu ulic Tymienieckiego i Kilińskiego.
– Wody Lamusa, ze względu na duży spadek, nie zamarzały zimą. Rzeczka nie wysychała latem, nic więc dziwnego, że zasilała pierwszą mechaniczną przędzalnię Traugotta Grohmanna – mówi Miłosz Wika z Zakładu Wodociągów i Kanalizacji, rzecznik prasowy tej firmy, a prywatnie miłośnik łódzkich rzek i gorący orędownik przywrócenia tej rzeczki miastu i mieszkańcom.
- O ile kanały Łódki czy Jasienia schowane są dość głęboko, o tyle Lamus płynie płytko pod powierzchnią ziemi w dwóch równoległych kanałach. Odkrycie go nie byłoby więc bardzo skomplikowane – mówi i mocno kibicuje takiemu właśnie projektowi, zgłoszonemu do tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego.
– Fajnie by było przywrócić miastu zapomnianą od ponad stu lat rzeczkę. A Lamus to przecież prawdziwy wehikuł czasu, który przenosi nas do początków włókienniczej Łodzi, okresu powstawania posiadeł wodno-fabrycznych. Kiedyś był to fabryczny ściek, dziś płynie czysty strumień. Niech cieszy oko mieszkańców, nawadnia roślinność, daje ochłodę podczas letnich upałów.

Zobacz na interaktywnej mapie, którędy płynęły kiedyś łódzkie rzeki

Zwolennikiem zreanimowania Lamusa jest również Maciej Riemer, dyrektor Departamentu Ekologii i Klimatu Urzędu Miasta Łodzi.
– To świetny pomysł i mam nadzieję, że zyska akceptację łodzian. W dodatku świetnie wpisuje się w przygotowywaną przez nas koncepcję, którą chcemy zrealizować w ramach unijnego Programu LIFE (obejmującego, najkrócej mówiąc, działania na rzecz klimatu – przyp. red.). Moglibyśmy dzięki temu nie tylko poprawić relacje wodne w parku Źródliska czy funkcjonalność zbiornika w Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, by lepiej retencjonować wody opadowe z terenów istniejących tam firm, pobliskich obiektów użyteczności publicznej czy budynków mieszkalnych, wznoszonych przez deweloperów. Zrewitalizowany zostałby park Kilińskiego. Odkrycie Lamusa to kolejny element, a samą rzeczkę skierowalibyśmy nie do kanalizacji deszczowej, lecz do pobliskiego Jasienia. Zdradzę, że udało nam się namówić do współpracy zarówno ŁSSE, jak i Regionalne Centrum Ekohydrologii PAN, a także wiele prywatnych podmiotów. Mamy podpisane listy intencyjne, będziemy uzgadniać szczegóły współfinansowania i zakresu prac. Myślę, że pod koniec roku zaprezentujemy więcej szczegółów.
– Tam, gdzie jest choćby odrobina wody, łodzianie chętnie wybierają się na spacer czy wypoczywają. Chcemy łączyć walory rekreacyjne terenów rzecznych dolin z poprawą jakości środowiska – dodaje Maciej Riemer.

Pogoda w Łódzkiem (23.11.2020):

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany