Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kursanci boją się nowych przepisów. Czyściec na placu manewrowym

Bohdan Dmochowski
Już na tygodnie można liczyć czas, jaki pozostał kursantom łódzkich szkół jazdy, by zakuć, zdać i mieć wreszcie za sobą egzamin na prawko według dotychczasowych reguł. W nowym roku, dokładnie od 4 stycznia, zdobycie tego upragnionego plastikowego dokumentu będzie zadaniem trudniejszym i... kosztowniejszym.

Debata KOPACZ SZYDŁO DZIŚ NA ŻYWO
DEBATA WYBORCZA SZYDŁO KOPACZ DZIŚ TRANSMISJA
Kandydaci na kierowców są taką perspektywą przerażeni. Już liczą, o ile wzrosną opłaty za każde poprawkowe podejście do egzaminu, bo kursanci zdający go za pierwszym podejściem mogą uważać się za wielkich szczęściarzy. Wszak w Łodzi ta sztuka udaje się tylko trzem na dziesięciu z nich. Dodatkowe pieniądze trzeba też będzie wysupłać na opłatę za tak zwane doszkalanie w późniejszym terminie wszystkich, którym uda się po 4 stycznia przebrnąć przez czyściec placu manewrowego, zrobić bezbłędną rundkę po rozkopanej Łodzi i zdobyć uprawnienie. Co prawda zapisy na tegoroczne kursy trwać będą nieprzerwanie do końca grudnia, ale problem w tym, że prawdopodobnie nie wszyscy chętni zdążą wyjeździć przed 1 stycznia obowiązkowych trzydzieści godzin.
Nic zatem dziwnego, że na kilkunastu placach manewrowych trwa gorączkowy wyścig z czasem. Od początku roku przeprowadzono już ponad 15.800 egzaminów teoretycznych i 20.500 praktycznych na prawo jazdy kategorii B. Ich końca nie widać.

Trzech na dziesięciu
Tak zwana zdawalność w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Łodzi stawia kursantom włosy na głowie. Egzamin praktyczny do dziś zaliczyło bowiem za pierwszy razem tylko niewiele ponad 30 procent zdających. Lepiej wypadli kandydaci na kierowców na egzaminach teoretycznych – przebrnęło go pomyślnie ponad 49 procent.
Co prawda nikt ze zdających nie pobił ustanowionego w 2012 roku przez 78-letnią łodziankę rekordu 23 podejść do egzaminu, ale ostatnimi czasy inna, młodsza o 40 lat pani o ten wyczyn się otarła, zdobywając dokument dopiero za dziewiętnastym razem. Za nią, z wynikiem siedemnastu podejść, uplasował się osiemnastolatek, a prawo jazdy za szesnastym razem zdobyła 27-latka. Prawie wszyscy, którzy wielokrotnie podchodzą do egzaminu, najgorzej wspominają manewr cofania w tak zwanym rękawie na placu manewrowym.

– Obecnie rekordy dochodzą do osiemnastu prób, ale są to pojedyncze przypadki – zapewnia Łukasz Kucharski, dyrektor łódzkiego WORD-u i prezes Krajowego Stowarzyszenia Dyrektorów WORD.

Te dość liczne przykłady odsiewów pogłębiają obawę, że obecne już wysokie jak Alpy kryteria egzaminacyjne będą niczym Himalaje po styczniowej reformie systemu kształcenia kierowców. Towarzyszy ona między innymi panu Darkowi z ul. Nawrot, kibicującemu osiemnastoletniej Monice, starającej się właśnie o prawo jazdy.
– Ja miałem pecha, podchodziłem do prawka jedenaście razy kosztem dwutysięcznego debetu w banku, oby chociaż córce się udało przed tymi zaostrzeniami, bo na tyle poprawek to ja nie zarobię! – obejmuje głowę rękoma.
Do armii tych, którzy tak jak ojciec Moniki podchodzili do egzaminów więcej niż raz, należy również... Łukasz Kucharski.
– Zrobiłem prawo jazdy za trzecim podejściem – wspomina. – Stąd wiem, że liczba oblanych egzaminów nie świadczy o tym, jakim kto jest kierowcą. Bywa, że antytalent obkuje się i zda za pierwszym razem, a zestresowany, ale uzdolniony kandydat na kierowcę nie wrzuci raz kierunkowskazu i instruktor musi go oblać, bo takie są przepisy.

Szkoła rozjeżdżania

Prezes Kucharski nawet nie próbuje podważać utartej opinii, że obowiązujący system egzaminowania kursantów jest – delikatnie mówiąc – wadliwy. Dlatego oręduje za zmianami.
– Obecny system można pozbawić swoistych absurdów, a ja będąc wieloletnim praktykiem wiem, jak to zrobić. Gdyby tylko ktoś chciał mnie wysłuchać. Najważniejsza nowość to obowiązkowe doszkolenie z bezpieczeństwa ruchu drogowego świeżo upieczonych kierowców między czwartym a ósmym miesiącem od zdobycia prawa jazdy. To sprawi, że młody kierowca się rozjeździ, rozwinie swoje umiejętności bezpiecznej jazdy.
Doszkolenie ma jednak jeden poważny mankament – przyszły młody kierowca za zdobycie dodatkowej teoretycznej i praktycznej wiedzy o bezpieczeństwie w ruchu drogowym będzie musiał wyjąć z kieszeni dodatkowo nawet 300 zł.
– Ale bezpieczeństwo w ruchu drogowym nie ma ceny – broni reformy dyrektor WORD.

Listek z przodu i z tyłu, czyli co od stycznia czeka nowych kierowców.
[lista]
[*]Będzie musiał – pomiędzy czwartym a ósmym miesiącem od dobycia prawa jazdy – pójść na kurs dokształcający z tematyki bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz praktycznego szkolenia z zagrożeń w ruchu drogowym.
[*]W trwającym dwa lata okresie próbnym będzie mógł jeździć wyłącznie pojazdem samochodowym oznakowanym z tyłu i z przodu nalepką z symbolem liścia klonowego.
[*]Na obszarze zabudowanym nie będzie mógł przekraczać prędkości 50 km/h, nawet gdy znaki pozwolą na szybszą jazdę, poza obszarem zabudowanym – do 80 km/h, a na autostradzie i drodze ekspresowej – 100 km/h.
Te zasady będą obowiązywały każdego świeżo upieczonego kierowcę bez względu na jego metrykalny wiek.

Cena prawa jazdy kat B

  • opłata za kurs w WORD – 1.250 zł + 44 zł za dodatkową jazdę
  • opłata za egzamin – 200 zł

DEBATA WYBORCZA SZYDŁO KOPACZ DZIŚ NA ŻYWO 19.10

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kursanci boją się nowych przepisów. Czyściec na placu manewrowym - Express Ilustrowany

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany