Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupiliście już karpie? A może ze Zgniłego Błota [zdjęcia, FILM]

(mj)
Karpie, jesiotry, liny, szczupaki, amury, a nawet wąsate sumy rosną w stawach hodowlanych w Zgniłym Błocie pod Aleksandrowem Łódzkim. Produkcja i sprzedaż trwa tam cały rok, ale na Boże Narodzenie przypada okres najwyższego natężenia pracy.

- Niestety, ten sezon nie był łaskawy - przyznaje Henryk Suchanowski, prowadzący rodzinne gospodarstwo. - Wiadomo - u nas sporo zależy od pogody. A warunki atmosferyczne nas nie rozpieszczały. Owszem było ciepło, ale dotkliwie odczuliśmy brak opadów. Stan wody na stawach był niski, musieliśmy podawać mniej paszy. No i produkcja tym samym jest u nas o połowę niższa niż w ubiegłym roku.

Powierzchnia stawów pana Henryka w Zgniłym Błocie to 51 hektarów lustra wody. W 90 procentach hoduje w nich karpie.
- Odławiamy po 600 kilogramów z hektara - szacuje właściciel.
Karpie z tej hodowli znane są w całej Polsce. Co roku odbiera je jedna z sieci hipermarketów i rozwozi m.in. do Łodzi, Kutna, Koła, Konina. Przyjeżdżają po nie także drobniejsi handlowcy i sprzedają na targowiskach: w Zgierzu, Konstantynowie, Poddębicach oraz w Łodzi, np. na Bałuckim Rynku.

ZOBACZ FILM - Wielkie odławianie karpi

- Klienci preferują karpie 2-, 3-kilogramowe - mówi Henryk Suchanowski. - Wtedy mają grubsze, łatwiejsze do wyciągnięcia ości, dużo dobrego białego mięsa. Ważne jest też, aby ryba nie była starsza niż trzyletnia. Kto raz skosztuje takiego karpia, przekona się, że jest najlepszy. Klienci bardzo je sobie chwalą.
Po karpie do Zgniłego Błota można przyjeżdżać niezależnie od świąt, ale teraz, kiedy właśnie ta ryba ma być daniem głównym na każdym stole, ruch jest wzmożony.
- Dlatego my pracujemy przez cały weekend, a nawet w Wigilię, aby każdy miał jak najświeższą rybkę - dodaje Henryk Suchanowski. - Ale po Bożym Narodzeniu, na Nowy Rok też zapraszam.

Pan Henryk proponuje także karpia wędzonego - przysmak zdecydowanie mniej znany. W domach zazwyczaj podaje się tę rybę smażoną lub w galarecie.
- Kto nie jadł, powinien koniecznie spróbować - zachęca pan Henryk. - Łodzianie natomiast przekonali się do jesiotra, bo prawie nie ma ości.
Pan Henryk nie wyobraża sobie życia bez ryb - nie tylko ze względu na pracę, ale i codzienne menu. Oto jego przepis na to, jak przygotować rybę do dalszej obróbki: na kilogram ryby przygotować litr wody i rozpuścić w niej 10 dag grubej soli, zalać rybę i wstawić na dobę do lodówki.
- Solanka wydobędzie z każdej ryby jej oryginalny smak - zapewnia Henryk Suchanowski. - Można ją potem smażyć czy gotować, jak kto lubi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany