Kumulacja roczników w szkołach średnich - miasto ogłosiło liczbę klas dla każdego liceum [FILM]

W 27 liceach, prowadzonych przez miasto, przygotowano 105 oddziałów dla uczniów po gimnazjum i 124 dla uczniów po podstawówce. I tak np. w I LO odpowiednio będą to 3 i 4 oddziały, w III LO – 4 i 4, w XXI LO – 3 i 4, w XXVI LO – 5 i 6, XXXI LO – 4 i 4, XXXII LO – 5 i 6. Nabór do techników i szkół branżowych natomiast może być w zasadzie nieograniczony.
- Miejsca się znajdą, jeśli będzie zainteresowanie, brakować może jedynie nauczycieli przedmiotów zawodowych – zaznacza Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi, odpowiedzialny za oświatę.

O miejsca w szkołach średnich ubiegać się będą uczniowie wiosną, a naukę w nich rozpoczną we wrześniu. Rekrutacja odbędzie się tak jak w poprzednich latach drogą elektroniczną, ale każdy uczeń będzie mógł wskazać we wniosku nie tylko trzy, ale dowolną liczbę szkół, na pierwszym miejscu stawiając tę, na której mu najbardziej zależy. Pozwoli to uniknąć sytuacji, w której uczeń zostanie bez szkoły po etapie kwalifikacji. Dwa roczniki, które spotkają się w szkołach średnich jednocześnie w roku szkolnym 2019/20 to efekt ministerialnej reformy oświaty, likwidującej gimnazja i wprowadzającej ośmioklasowe szkoły podstawowe.

Przyszłe klasy pierwsze będą realizować różne programy nauczania w trakcie 3- i 4-letniego cyklu kształcenia w liceach i 4- i 5-letniego w technikach. Łódzkie gimnazja miejskie opuści w tym roku 4195 absolwentów, a podstawówki – 4806. Należy spodziewać się jeszcze chętnych z innych miejscowości – a to stanowi ok. 20 % wszystkich kandydatów. Dlatego wydział edukacji przygotował ogółem 5540 miejsc dla absolwentów gimnazjów (w tym 3150 w LO, 2040 w technikach, 350 w szkołach branżowych I st.) i 6360 dla absolwentów podstawówek (3720 w LO, 2190 w technikach i 450 w szkołach branżowych I st.).

Zależy nam, aby każdy kandydat znalazł miejsce w łódzkiej szkole – podkreśla Tomasz Trela. - W szkołach cieszących się dużym powodzeniem może być ciasno, ale wychodzimy naprzeciw prośbom rodziców i uczniów, by nie ograniczać do nich dostępu.
Może to powodować jednak pewne niedogodności.

- Dyrektorzy nie wykluczają, że zajęcia mogą się kończyć nawet o godz. 19. – dodaje Dorota Gryta, wicedyrektor wydziału edukacji UMŁ.