Ktoś podpala sklep monopolowy przy Kilińskiego!

Raz płonie skrzynka energetyczna znajdująca się w bramie, potem liczniki albo plastikowe drzwi wejściowe. Podpalacze tak zhardzieli, że w maju zeszłego roku przewiercili dziurę w ścianie, wlali przez nią chemikalia i ogień strawił łazienkę. Na domiar złego ktoś włamał się do pustego mieszkania, które znajduje się nad sklepem, odkręcił kurki i woda zalała lokal.

- Ktoś podpala mój sklep, nie wiem już, co mam robić! To cud, że do tej pory nikt nie ucierpiał - denerwuje się właściciel sklepu Łukasz Borkowski. - Straty oszacowałem na ponad 10 tys. zł. Prowadzę ten interes od dwóch lat i ciągle coś remontuję, naprawiam, a wtedy zamykam sklep i tracę klientów. Co z tego, że jestem ubezpieczony, skoro firma wypłacająca mi odszkodowania z powodu zwiększonego ryzyka podnosi składki? Mam alarm, umowę z firmą ochroniarską, ale i to nie pomaga. Na policję nie mam co liczyć. Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś wreszcie mi pomógł?!
Pan Łukasz podejrzewa, że podpalaczem może być jego konkurent z branży. O swoich podejrzeniach poinformował policyjnych śledczych.
- Nie wygląda mi to na robotę przypadkowych chuliganów, ktoś ewidentnie chce mi zaszkodzić - mówi.

- Z naszych danych wynika, że do podpaleń w sklepie w 2011 i 2012 roku doszło trzykrotnie - mówi podinsp. Joanna Kącka z biura prasowego KWP w Łodzi. - Podejrzewany przez pokrzywdzonego był przesłuchiwany, jednak materiał dowodowy nie pozwolił na przedstawienie komukolwiek zarzutów. Prowadzone działania nie doprowadziły do zatrzymania sprawcy bądź sprawców. Postępowania zostały umorzone. W przypadku ujawnienia istotnych informacji czy wątków zostaną jednak podjęte na nowo.