1/7
Morderstwo w kamienicy przy 1 Maja...
fot. Jaroslaw Jakubczak/Polska Press

Morderstwo w kamienicy przy 1 Maja

– Na pierwszy rzut oka widać było, że zwłoki są zalane krwią, na szyi widnieje duża kuta rana – tak zapisali w swych notatkach milicjanci do których dotarli Jarosław Warzecha i Adam Antczak. – Kutych ran było więcej, między innymi na rękach, co wskazywało, że zamordowana próbowała się bronić. Sprawca zadał ofierze aż siedem pchnięć ostrym narzędziem.

Znaleziono też torebkę ofiary. A w niej 600 zł, zegarek, bransoletkę, pierścionek. To świadczyło, że zbrodnia nie miała charakteru rabunkowego. Milicjanci zaczęli szukać mordercy i jednocześnie motywu zabójstwa. Szybko ustalono, że Kamila od dwóch lat była mężatką. Jej małżeństwo uchodziło za szczęśliwe. Dziewczyna była bardzo dobrą studentką, uprawiała pływanie. Nie miała wrogów.

Szybko sprawdzono też wszystkich uczestników wycieczki z którymi była Kamila. Wykluczono, że ktoś z nikt mógł być sprawcą zbrodni. Jedna z mieszkanek kamienicy zeznała milicjantom, że około 23.00 czytała książkę, gdy usłyszała jak ktoś przekręca zamek we drzwiach. Gdy do nich doszła zobaczyła przesuniętą zasuwę, choć zapewniała, że tego nie zrobiła.

Milicjanci wyodrębnili kilka grup z których mógł pochodzić sprawca. Informacja o próbie włamania kazała stróżom prawa szukać go w środowisku włamywaczy mieszkaniowych. Brano też pod uwagę ludzi notowanych za dokonywanie rozbojów, mających zaburzenia psychiczne na tle seksualnym, sadystycznym.

CZYTAJ DALEJ >>>>


...

2/7
Grób Kamili znajduje się na Cmentarzu Starym przy ul....
fot. Jaroslaw Jakubczak/Polska Press

Grób Kamili znajduje się na Cmentarzu Starym przy ul. Ogrodowej. Beata Kąkola, pracownica łódzkiego banku, ile razy przychodzi do ojca na cmentarz widzi mogiłę młodej dziewczyny. Znajduje się kilka grobów od miejsca, gdzie spoczął jej tata.

– Grób jest zadbany, leżą na nim kwiaty – mówi Beata. – Ile razy jestem na cmentarzu, to zawsze zatrzymuje się przy nim. Zawsze ciekawiło mnie co się stało, że tak młoda dziewczyna poszła do ziemi?

Kamila została zamordowana w piątek późnym wieczorem

Tragiczna historia Kamili ma swój początek w piątek, 8 maja 1970 roku. Akurat w całym kraju ludzie świętują imieniny Stanisława. Dochodzi godzina 23.00 Kamila wraca do domu z dwudniowej, studenckiej wycieczki. Kamila powoli zbliża się do końca studiów. Jest na piątym roku Wydziału Mechanicznego Politechniki Łódzkiej. Po dwudniowym wyjeździe spieszy się do domu. Razem z mężem, asystentem na jej uczelni, wynajmują mieszkanie w oficynie kamienicy przy ul. 1 Maja 23...


Nagle mieszkańcy domu słyszą przeraźliwy krzyk kobiety, która wzywa pomocy. Dozorczyni wyjrzała nawet przez okno. Zobaczyła tylko mężczyznę, który wychodził z klatki, przeszedł przez podwórko i zniknął w bramie.

Drzwi w końcu otworzył jeden z lokatorów. Jak podają w swojej książce „Pitaval łódzki” Jarosław Warzecha i Adam Antczak, był to Andrzej M. Usłyszał pukanie do drzwi. Gdy je uchylił, zobaczył zakrwawioną dziewczynę. Słaniała się na nogach. Ostatkiem sił doszła do kuchni. Usiadła na stołku. On pobiegł dzwonić po pogotowie i milicję. Dziewczyną zajęła się żona. Ułożyła ją na podłodze, ale jeszcze przed przyjazdem pogotowia dziewczyna umarła.

Milicjanci, którzy przyjechali na ul. 1 Maja zobaczyli zakrwawioną dziewczynę leżącą na podłodze.

CZYTAJ DALEJ >>>>


...

3/7
Kto jest mordercą łódzkiej studentki?...
fot. Fot. Karolina Misztal

Kto jest mordercą łódzkiej studentki?

Jednak poszukiwania nie przynosiły rezultatu. Milicjanci poprosili nawet biegłego psychiatrę o sporządzenie przybliżonej sylwetki zabójcy. Stwierdził on, że zbrodni tej „dokonała najprawdopodobniej osoba normalna, a charakter przestępstwa wskazuje, że był to czyn niezamierzony. To dowodzi i czas i miejsce i użyte narzędzie, ale także sposób oddalenia się sprawcy z miejsca przestępstwa”.
Mijały miesiące, a śledztwo w sprawie zabójstwa Kamili stało w miejscu. Tak było do października 1970 roku. Wtedy to zatrzymano 24-letniego Edwarda F. Na początku nikt nie przypuszczał, że może on mieć coś wspólnego z zabójstwem. Milicjanci zatrzymali go, bo znęcał się nad żoną. Nie było to pierwsze zatrzymanie. Do mieszkania Edwarda przy al. Kościuszki często zaglądali milicjanci. Do awantur byli też przyzwyczajeni sąsiedzi. Wiedzieli, że po pijanemu wybija szyby w domu.

Edward F. pochodził z robotniczej rodziny. Ojciec był elektrykiem. Matka zajmowała się domem. Razem z babcią mieszkali w tej samej kamienicy co syn, tylko piętro wyżej. Edward uczył się przez dwa lata w dwuletniej zawodówce, ale rzucił szkołę i pojechał na Dolny Śląsk. Zaczął chodzić do szkoły górniczej. Ale badania wykazały, że ręka którą przed laty złamał nie pozwala mu pracować w kopalni. Usunięto go ze szkoły. On w zemście włamał się do szkolnego budynku i podpalił szafkę z dokumentami. Skazano go za to na rok więzienia. Potem był w wojsku. Milicjanci ustalili też, że jako młody, 17-letni chłopak miał sprawę za gwałt na nieletniej dziewczynie.

Teraz Edward pracował w Łódzkim Przedsiębiorstwie Budownictwa Uprzemysłowionego. Był uważany za bardzo dobrego, sumiennego pracownika. Należał do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Płacił regularnie składki organizacji partyjnej, nie opuszczał zebrań. Był też honorowym dawcą krwi, jednym z najlepszych w województwie.

– Do 1970 roku oddał 8 litrów krwi – piszą w swojej książce Jarosław Warzecha i Adam Antczak. Od czterech lat był żonaty, miał dwoje dzieci.

CZYTAJ DALEJ >>>>


...

4/7
Jak milicja wpadła na trop mordercy?...
fot. Fot.Szymczak Krzysztof/Polska Press

Jak milicja wpadła na trop mordercy?

Wróćmy do zatrzymania Edwarda 5 października 1970 roku. Milicjanci przeglądając jego kartotekę zaczęli się zastanawiać czy nie mógł być on zabójcą Kamili. W tej sprawie liczył się przecież każdy ślad...

Edward zaprzeczył, że ma cokolwiek wspólnego z zabójstwem studentki Politechniki Łódzkiej. Podaje alibi na dzień zabójstwa. Mówił, że był wtedy u teściów w Łęczycy. Milicjanci nie do końca wierzą w to alibi.Zostaje aresztowany. 3 listopada zeznaje, że zabił Kamilę.

Opowiada, że 8 maja pracował na popołudniowej zmianie. Miał wyjść z pracy o 21.00, ale skończył ją już o 17.00. Jeden z kolegów obchodził imieniny. Było przecież Stanisława. Zebrali się z kilkunastoma kolegami i uczcili solenizanta wypiwszy 20 litrów bimbru. Około 21.00 poszedł w stronę domu. Najpierw zajrzał do rodziców. Pokręcił się chwilę i zszedł na dół, do żony. Był porządnie pijany, bo do mieszkania sprowadzała go babcia. W domu poleżał trochę na kanapie. Ale chciał się jeszcze napić. Zszedł do pobliskiego baru „Smakosz”. Był już zamknięty. Wsiadł w tramwaj i dojechał do rogu ul. Obrońców Stalingradu(dziś Legionów) i Cmentarnej. Udał się w kierunku ul. Żeromskiego. Liczył, że tam będzie otwarta restauracja. Jednak nie wpuszczono go do środka.

Postanowił wrócić do domu. W okolicach ul. Więckowskiego spotkał pijanego mężczyznę. Szybko doszli do porozumienia. Nowy kumpel miał przynieść pół litra. Wypili go na małym skwerku. Podeszło do nich dwóch młodych chłopaków. Jeden miał nosić pseudonim „Rudy”, a drugi „Siwy”. Szukali zaczepki. W końcu jeden uderzył Edwarda. Doszło do bójki. Nagle ktoś krzyknął, że zbliżają się milicjanci. Zaczęli uciekać. Edward uciekł w kierunku ul.1 Maja. Miał wejść do bramy pod numerem 25, ale tam stała jakaś para. Wszedł więc do sąsiedniej. Tam zaczął wycierać zakrwawioną twarz. Nagle usłyszał kroki, wszedł do oficyny, schował się na trzecim piętrze.

– Zacząłem schodzić naprzeciw idącej osoby - zeznawał w czasie śledztwa Edward F. – Na wysokości drugiego piętra zobaczyłem idącą w moim kierunku kobietę w okularach. Kobieta na mój widok - w dalszym ciągu nos mi krwawił – krzyknęła: O Boże! O Jezu! Ludzie!. Coś powiedziałem tej kobiecie, by nie krzyczała, a chwilę później zauważyłem, że leży ona na podeście zbroczona krwią. Jednocześnie stwierdziłem, że w ręku posiadam nóż, który kilka dni wcześniej zabrałem z domu do pracy w celu naostrzenia.
Potem wybiegł z kamienicy i pobiegł w kierunku Cmentarza Starego. W jednym z grobowców ukrył nóż. Usnął pod murem cmentarnym. Gdy się obudził wrócił do domu. Gdy czytał komunikaty o zabójstwie Kamili pomyślał, że może on jest zabójcą. Nawet kilka razy odwiedził kamienicę przy ul. 1 Maja 23, by się upewnić. W lipcu o tym, że może być mordercą powiedział żonie, ale ta nie uwierzyła. Żona w zeznaniach potwierdziła jego słowa. Choć mu nie wierzyła, zapytała Edwarda dlaczego to zrobił. Mąż odpowiedział: Organizacja mi kazała.

CZYTAJ DALEJ >>>>


...

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Trener ŁKS Marcin Matysiak przed meczem z Jagiellonią ZOBACZ WIDEO

Trener ŁKS Marcin Matysiak przed meczem z Jagiellonią ZOBACZ WIDEO

Kolejne ulice na Górnej z nową nawierzchnią i chodnikami

Kolejne ulice na Górnej z nową nawierzchnią i chodnikami

Zarobki Biało-Czerwonych w Miami Open. Kto liderem na liście płac? GALERIA

Zarobki Biało-Czerwonych w Miami Open. Kto liderem na liście płac? GALERIA

Zobacz również

Najstarsza palma w Palmiarni w Łodzi sięgnęła dachu. Obiekt szykuje się do rozbudowy

Najstarsza palma w Palmiarni w Łodzi sięgnęła dachu. Obiekt szykuje się do rozbudowy

Zarobki Biało-Czerwonych w Miami Open. Kto liderem na liście płac? GALERIA

Zarobki Biało-Czerwonych w Miami Open. Kto liderem na liście płac? GALERIA