Kto zabił łódzką licealistkę, córkę właściciela fabryczki czekolady? Pitawal: Zabójstwo Magdy Sobczak z Łodzi
W „Pitavalu Łódzkim” czytamy, że Sobczakowie wrócili wieczorem ze stolicy. Stanisław poszedł zaparkować swoją Warszawę w garażu, który znajdował się na podwórku sąsiedniej kamienicy, pod numerem 159. Gdy wrócił, Maria i córka Dorota dzwoniły do drzwi mieszkania, ale nikt nie otwierał. Zauważyli, że Magda nie sprzątnęła butelek z mlekiem. Pomyśleli, że córka się kąpie. Otworzyli drzwi kluczem i weszli do środka. Zauważyli uchylone drzwi dużego pokoju, tego z narożnym oknem, na podłodze leżały szczątki potłuczonego wazonu. Na stole stało jedzenie, pewnie po świątecznym przyjęciu. Jedno krzesło było przewrócone. Obok, na uchylonym dywanie leżały zwłoki Magdy... W piersi dziewczyny tkwi nóż z zastawy stołowej.
- Lekarz pogotowia stwierdza, że zabójca musiał znać anatomię ludzi lub zwierząt, ponieważ trzy uderzenia zostały zadane klingą skierowaną równolegle do żeber - piszą autorzy „Pitavalu Łódzkiego”.- Później podczas sekcji stwierdzono trzy rany serca, zadane, gdy dziewczyna leżała już na podłodze i nie broniła się. Lekarz przeprowadzający sekcję stwierdził też m.in. rany tłuczone głowy, zadane wazonem, złamaną rękę... Śmierć miała nastąpić 7-12 godzin przed odkryciem zwłok.