Kto dostaje dożywocie i ile osób w Łodzi odbywa taki wyrok?
Marcin R. zasztyletował przed dyskoteką 22-letnią Alicję.
Nie mniej wstrząsające było zabójstwo 22-letniej Alicji, która 21 sierpnia 2010 roku z dwiema siostrami i dwiema koleżankami zamierzała w łódzkiej dyskotece świętować urodziny jednej z nich. Na schodach wulgarnie zaczepił ją 27-letni Marcin R., a gdy odpowiedziała, żeby zostawił ją w spokoju, uderzył nożem. Alicja upadła, wtedy kopnął ją w twarz. Dziewczyna zmarła w szpitalu na stole operacyjnym.
– Zginęła młoda kobieta. Roześmiana szła na dyskotekę. Kilka sekund i nie żyła. A oskarżony, odchodząc, uśmiechał się. Potem powiedział, że gdyby miał broń maszynową, to wystrzelałby wszystkie dziewczyny w dyskotece. Jaki czyn, taka kara – mówi sędzia sądu apelacyjnego, który utrzymał wyrok dożywocia.
Zabił dla pieniędzy
Szczególnie okrutny wobec swej 28-letniej żony okazał się 38-letni Gabriel Sz., przedsiębiorca z Konstantynowa Łódzkiego. W czerwcu 2004 roku w lesie koło Wodzieradów ktoś znalazł spalony samochód marki Seat. W środku znajdowała się nieprzytomna poparzona kobieta. Żyła jeszcze, ale lekarzom nie udało się jej uratować. Po trzech tygodniach zmarła w szpitalu. Prokuratura oskarżyła Gabriela Sz. o zabójstwo. Według ustaleń, mężczyzna wszystko ukartował. Zwabił żonę do lasu i sfingował wypadek. Oboje mieli obejrzeć działkę. Polonezem truckiem, którym jechał, uderzył w seata prowadzonego przez kobietę. Uszkodzone auto oblał benzyną i podpalił. Zrobił to dla pieniędzy – za śmierć żony chciał dostać odszkodowanie w wysokości około pół miliona złotych. Sąd pierwszej instancji w Sieradzu wymierzył karę dożywocia, sąd apelacyjny też nie miał wątpliwości.
Czytaj na kolejnym slajdzie