Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Głowacki, bokserski mistrz świata: Być może powalczę z Cunninghamem

Jan Hofman
Krzysztof Głowacki w sierpniu zdobył tytuł mistrza świata WBO wagi junior ciężkiej, pokonując przez nokaut Niemca Marco Hucka. Został czwartym mistrzem świata w historii polskiego boksu zawodowego.

Kiedy czyta się diagnozę dotyczącą pańskich urazów, to trudno mówić, że sport to zdrowie...
Krzysztof Głowacki: – Na to wychodzi. W lewym łokciu skruszyły mi się kości i trzeba je było wyszlifować i wyciągnąć odłamki. Natomiast po lewej stronie nadgarstka odłamał się kawałek kości i pojawiła się dziura o średnicy 7 mm, którą najpierw trzeba było oczyścić, a później wstawić implant.
Poddał się pan już operacji. Kiedy wróci pan do pełnej sprawności?
– Można zapowiedzieć, że problemy zdrowotne mam już za sobą. Na początku grudnia lekarz dokładnie przebadał moją rękę i dostałem zgodę na treningi z maksymalnym obciążeniem.
Czy tych kontuzji nabawił się pan podczas walki z Marco Huckiem?
– Problemy z łokciem to rzeczywiście efekt starcia z Niemcem.
Stowarzyszenie amerykańskich dziennikarzy zajmujących się boksem (BWAA) ogłosiło nominacje do tradycyjnej nagrody dla najlepszej walki roku. Wśród pięciu pojedynków jest też stracie Krzysztof Głowacki – Marco Huck. Jak pan ocenia swoje szanse na triumf?
– Już samo zgłoszenie mojej osoby to wielkie wyróżnienie dla mnie i polskiego boksu. W tym plebiscycie mam godnych rywali i trudno w tej chwili wskazać zwycięzcę. Cieszy, że mój sukces doceniono w kraju, bowiem jestem wśród kandydatów do 10 najlepszych sportowców Polski 2015. Liczę na głosy wielu kibiców, nie tylko sympatyków boksu.
Jak bardzo tytuł mistrza świata zawodowców w wadze junior ciężkiej ułatwia rozwój kariery?
– Każdy zawodnik marzy o takim tytule. Ciężko na niego pracowałem. Na pewno po wywalczeniu pasa łatwiej rozmawia się ze sponsorami. Także w życiu codziennym spotykam się z wielką życzliwością ludzi. Wiadomo, mistrz może więcej...
Kiedy może pan przystąpić do obrony mistrzowskiego tytułu?
– Wstępnie z promotorami i trenerem ustaliłem, że do takiej walki może dojść pod koniec lutego.
Z kim pan może skrzyżować rękawice?
– Wszystko wskazuje na to, że z Steve’em Cunninghamem, bo nigdy nie unikał wyzwań. Jeżeli wraca do wagi junior ciężkiej, to lepszej walki nikt mu nie zaproponuje.
Walkę o pas czempiona federacji WBO zakończył pan efektownym nokautem. Czy to już będzie pański znak firmowy?
– Bardzo bym chciał, aby tak właśnie było. Z drugiej jednak strony, nigdy nie nastawiam się na nokaut. Zawsze szykuję się do ciężkiej wojny i chcę wygrać walkę. A jeżeli przy okazji uda się ją zakończyć nokautem, to tylko cieszy.
Dariusz Michalczewski powiedział: Głowacki, w przeciwieństwie do Artura Szpilki ma pokorę i w przyszłości może zunifikować mistrzowskie tytuły. Co pan na to?
– Bardzo cenna opinia.
Rosjanie cały czas chcą, aby pan walczył z obdarzonym potężnym uderzeniem Dmitrijem Kudriaszowem. Twierdzą, że są gotowi dobrze za nią zapłacić. Ile to musiałoby kosztować?
– Po ostatniej przegranej walce Rosjanina sprawa nie jest już aktualna.
Przed świętami wielu sportowców zmienia się w Mikołajów. Pan również?
– Nie mam na to czasu. Teraz rzuciłem się w wir przygotowań do kolejnego starcia.
Co pana sprowadza do Łodzi?
– Przedłużyłem umowę z TICO, znaną łódzką firmą produkującą odzież sportową, w której stroju wywalczyłem tytuł mistrza świata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany