Trener Jarosław Zyskowski nie ma wątpliwości, że gdyby dysponował składem, który miał jeszcze pod koniec ubiegłego roku, o awans do kolejnej rundy Pucharu Polski kibice mogliby być spokojni. - I pewnie do Leszna jechalibyśmy w lepszych humorach po zwycięstwie nad Lotosem
- mówi szkoleniowiec ełkaesianek, który w ciągu dwóch tygodni stracił cztery podstawowe zawodniczki.
Z klubu odeszły Natalia Trofimowa i Celeste Hoewisch, a kontuzjowane są Stephanie Raymond i Katarzyna Kenig. Pierwsza z wymienionych w tym sezonie nie wróci już na parkiet, a Kenig czekają przynajmniej trzy tygodnie przerwy. - Z podstawowych zawodniczek zostały nam tylko cztery. To Justyna Jeziorna, Olga Urbanowicz, Lauren Prochaska i Melissa Dalembert - wymienia Zyskowski. - W tej sytuacji wolę ostrożnie wypowiadać się o naszych szansach na awans. Choć oczywiście chcemy grać dalej w Pucharze Polski.
W poprzednich dwóch rundach łodzianki wyeliminowały Lidera Pruszków i Artego Bydgoszcz, a Tęczna była lepsza od MUKS Poznań, w pierwszej rundzie miała wolny los. Ełkaesianki były górą w ligowym starciu z leszniankami. W listopadzie we własnej hali zwyciężyły 69:60, ale co warto podkreślić najskuteczniejsze w ŁKS były nieobecne dziś Trofimowa, Hoewisch i Raymond. W Tęczy zaś najwięcej punktów zdobyła dobrze znana w Łodzi Justyna Grabowska. Rewanż zaplanowano za tydzień.
Łódzkiej drużynie powinna już wtedy pomóc Jetta McIntyre. Amerykanka dziś ma przylecieć do Polski, a jutro trenować z nowymi koleżankami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"