Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszmarny wypadek na koloniach w Grotnikach. 10-letni Natanian z Łodzi wypadł z okna na pierwszym piętrze.

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Liliana Bogusiak-Jóźwiak
10-letni Natanian z Łodzi ześlizgnął się z parapetu na pierwszym piętrze budynku przy ul. Sosnowej 11 w Grotnikach gdzie kolonie zorganizowało Szkolne Schronisko Młodzieżowe. Mama chłopca twierdzi, że przechodził on po parapecie łączącym dwa okna dlatego, że zmusił go do tego starszy kolega. Miał obiecać Natanianowi, że jeśli to zrobi do końca turnusu... nie będzie go dręczył. Na letni wypoczynek wyjechał ledwie dzień wcześniej. Kolonie miały się zakończyć 11 lipca. We wtorek, 30 czerwca o godz. 9.52 pogotowie zostało wezwane do ośrodka kolonijnego. Na miejscu opiekunowie zeznali, że dziecko wypadło z okna na pierwszym piętrze. CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYCH SLAJDACH
10-letni Natanian z Łodzi ześlizgnął się z parapetu na pierwszym piętrze budynku przy ul. Sosnowej 11 w Grotnikach gdzie kolonie zorganizowało Szkolne Schronisko Młodzieżowe. Mama chłopca twierdzi, że przechodził on po parapecie łączącym dwa okna dlatego, że zmusił go do tego starszy kolega. Miał obiecać Natanianowi, że jeśli to zrobi do końca turnusu... nie będzie go dręczył. Na letni wypoczynek wyjechał ledwie dzień wcześniej. Kolonie miały się zakończyć 11 lipca. We wtorek, 30 czerwca o godz. 9.52 pogotowie zostało wezwane do ośrodka kolonijnego. Na miejscu opiekunowie zeznali, że dziecko wypadło z okna na pierwszym piętrze. CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYCH SLAJDACH Grzegorz Gałasiński
10-letni Natanian z Łodzi ześlizgnął się z parapetu na pierwszym piętrze budynku przy ul. Sosnowej 11 w Grotnikach gdzie kolonie zorganizowało Szkolne Schronisko Młodzieżowe. Mama chłopca twierdzi, że przechodził on po parapecie łączącym dwa okna dlatego, że zmusił go do tego starszy kolega. Miał obiecać Natanianowi, że jeśli to zrobi do końca turnusu... nie będzie go dręczył. Na letni wypoczynek wyjechał ledwie dzień wcześniej. Kolonie miały się zakończyć 11 lipca. We wtorek, 30 czerwca o godz. 9.52 pogotowie zostało wezwane do ośrodka kolonijnego. Na miejscu opiekunowie zeznali, że dziecko wypadło z okna na pierwszym piętrze.

- Zadzwoniła do mnie pielęgniarka pracująca na koloniach z informacją, że syn miał wypadek i coś sobie złamał – opowiada Katarzyna Kateusz, mama chłopca. – Kazała mi czekać pod telefonem aż przyjedzie karetka. Po 40 minutach zadzwoniła ponownie aby poinformować mnie, że syn jest przewożony do Centrum Kliniczno-Dydaktycznego przy ul. Pomorskiej 251. Udało mi się dodzwonić do Nataniana gdy jechał karetką – usłyszałam pikanie monitora w samochodzie i ze strachu ugięły się pode mną nogi. Później dowiedziałam się od pani kierownik ośrodka, że syn wypadł z okna.

Chłopiec wypadł z parapetu na pierwszym piętrze i złamał staw skokowy oraz w kilku miejscach kości podudzia lewej nogi. Ma też pękniętą czaszkę - potylicę z prawej strony. Dwa najbliższe miesiące będzie miał nogę w gipsie. We wtorek lekarze, którzy składali kości mają zdecydować po badaniu radiologicznym, czy udało się je prawidłowo złożyć i czy się nie poprzesuwały czy też będzie konieczna operacja aby je ustabilizować.

- Syn opowiedział, że starszy od niego o trzy lata chłopiec zaczął go dręczyć już pierwszego dnia pobytu w Grotnikach. Miał obiecał, że jeśli Natanian przejdzie po parapecie łączącym dwa okna na pierwszym piętrze da mu spokój do końca turnusu – twierdzi mama dziecka.

Okoliczności wypadku bada policja. Mama 10-latka była już przesłuchiwana przez policję. W czwartek z poszkodowanego chłopca ma odwiedzić psycholog.

- Chciałam zgłosić sprawę do prokuratury, ale policja poinformowała mnie, że zrobią to ich funkcjonariusze – dodaje Katarzyna Kateusz.

Kierownik kolonii o wypadku rozmawiać nie chce tłumacząc się tym, że okoliczności wypadku dopiero będą ustalane. Po bliższe informacje odsyła do organizatora wypoczynku, dyrektora Szkolnego Schroniska Młodzieżowego. Ten z kolei po komentarz kieruje nas do Urzędu Miasta Łodzi.

„Niezwłocznie na miejsce zostało wezwane pogotowie, które zajęło się poszkodowanym dzieckiem oraz policja, która przeprowadziła swoje postępowanie. Kierownik kolonii sporządził stosowny protokół ze zdarzenia i zgodnie z procedurami, które obowiązują w Wydziale Edukacji od razu o zajściu został poinformował Wydział Edukacji, Schronisko Młodzieżowe (organizator kolonii) oraz kuratorium. Na miejscu wychowawcy przeprowadzili z dziećmi kolejną rozmowę na temat zasad bezpieczeństwa (pierwsza odbyła się zaraz po przyjeździe) oraz zachowaniach ryzykownych” – czytamy w oświadczeniu nadesłanym w odpowiedzi na nasze zapytanie przez Monikę Pawlak z Biura Rzecznika Prasowego Prezydenta Łodzi.

- To co się stało na koloniach jest dla mnie niewiarygodne – dodaje matka 10-latka. Wysyłam dziecko na kolonie w przekonaniu, że będzie miał zapewnioną dobra opiekę. Tymczasem dowiaduję się, że dręczył go inny kolonista, co w konsekwencji doprowadziło do wypadku w którym mój syn mógł stracić życie lub zostać do końca życia kaleką.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany