Koronawirus w Łodzi. Gdy strach jest podać rękę. Jak wygląda życie w regionie w czasach koronawirusa?
Potem zabrakło maseczek w aptekach. Co przezorniejsi łodzianie robili zakupy już kilka tygodni temu. Na łódzkim Widzewie maseczek nie było w aptekach już w lutym. Bardziej zapobiegliwym udało się zakupić i zmagazynować po kilka sztuk. Potem maseczek zaczęło brakować też niektórym dentystom i lekarzom.
Być może to sprawiło, że mimo innych objawów paniki noszenie maseczek w regionie łódzkim się nie przyjęło. Tuż przed zamknięciem obiektów kulturalnych do jednego z łódzkich teatrów niedawno weszło kilka osób w maseczkach.
- Weszli na widownię, zobaczyli, że nikt maseczek nie nosi, i szybko je zdjęli - opowiada jeden z widzów.
Za to w teatralnych foyer zapanowała moda na witanie się przez trącanie łokciem. W mniej formalnych sytuacjach łodzianie dodali do tego lekkie kopnięcie w stopę, zgodnie z zasadą: łokieć-łokieć, stopa-stopa.
Teraz dylematu nie ma, bo w czwartek teatry zamknięto, podobnie jak kina, muzea i filharmonie. Jednak odważnych do zasiadania na widowni i tak nie było już wielu. Na jeden z ostatnich seansów w Cinema City w środę wieczorem zarezerwowana była połowa miejsc. Ale na widowni pojawiło się tylko dziewięć odważnych osób. Siadali jak najdalej od siebie.
[sc]
Od serdeczności do wrogości[/sc]
Władze apelowały, by w tych dniach być dla siebie serdecznym, wyrozumiałym i dbać o sąsiadów oraz o osoby chore. Ale panika bywała silniejsza niż więzi społeczne. Łodzianka, która wyszła za mąż za Włocha i od kilku lat mieszka z nim w Polsce, poszła na zakupy do jednego z marketów. Gdy rozmawiała z nim po włosku, podeszła do nich kobieta z płaczem błagając, żeby opuścili sklep, nie zarażali jej dzieci i pozwolili im żyć.
Jeszcze gorzej miał znany chiński kucharz z Wrocławia. Kilka dni temu został pobity w centrum miasta. Podbiegło do niego kilku młodych ludzi, napluło w twarz, a następnie pobiło do krwi i uciekło. Mężczyzna mieszkał we Wrocławiu od 25 lat, był nagradzany za promowanie Wrocławia jako miasta przyjaznego mieszkańcom. Pojawiło się przypuszczenie, że atak miał charakter rasistowski i związany był z panującą w Chinach epidemią. Szczęśliwie w regionie łódzkim takich ataków nie zanotowano.
>>>>>