Koniec jazdy na nartach na Malince koło Zgierza?
– Jestem zaskoczony doniesieniami o sprzedaży wyciągów, bo oficjalnie nie trafiła do nas żadna informacja w tej sprawie - mówi prezydent Zgierza Przemysław Staniszewski. – Cały ośrodek rekreacyjny Malinka jest własnością miasta, a część terenu dzierżawimy osobie, która prowadzi tam stok narciarski. Sporo w ostatnim czasie zainwestowaliśmy w Malinkę i jej modernizację, źle by się stało, gdyby jej zimowa atrakcja upadła.
Wiele wskazuje na to, że tak się jednak stanie, bo dzierżawiący od miasta stok Góry Wilamowskiej Marek Zajączkowski nie widzi możliwości dalszego prowadzenia zimowego biznesu.
– Włożyłem wszystkie swoje pieniądze w budowę tego ośrodka - mówi Marek Zajączkowski. – Jestem emocjonalnie związany z tym miejscem, ale jak długo można dokładać? Nie da się prowadzić biznesu nie zarabiając na nim, tylko dokładając.
Problemy zimowej Malinki znane są od dawna. Głównym z nich jest brak śniegu i wysokie temperatury uniemożliwiające naśnieżanie. Przyjeżdża tu z roku na rok coraz mniej narciarzy, bo brakuje parkingu z prawdziwego zdarzenia, porządnej gastronomii i jakichkolwiek atrakcji poza stokiem narciarskim. Klienci narzekają też często na słabe przygotowanie śniegu do jazdy, wystające rośliny, korzenie i kamienie. Atutem jest jednak niewielka odległość od Łodzi oraz to, że ten stok doskonale nadaje się do nauki jazdy na nartach, bo jest niewysoki, mało stromy i bezpieczny. Można tu dojechać w 20 minut nawet z centrum Łodzi.
Czytaj na kolejnym slajdzie