Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koluszkowianin Tomasz Dworczyk jest w podróży od pięciu lat! Zwiedził trzy kontynenty, aktualnie przebywa w Tanzanii

Karolina Brózda
Karolina Brózda
Jak to wszystko się zaczęło?- Ruszyłem w 2016 roku i jakoś tak się złożyło, że wciąż jestem w podróży. Okazało się, że taniej jest jeździć po świecie niż mieszkać w Polsce.
Jak to wszystko się zaczęło?- Ruszyłem w 2016 roku i jakoś tak się złożyło, że wciąż jestem w podróży. Okazało się, że taniej jest jeździć po świecie niż mieszkać w Polsce. archiwum prywatne
33-letni fotograf Tomasz Dworczyk wyjechał z rodzinnych Koluszek 5 lat temu. Przez ten czas zwiedził trzy kontynenty, aktualnie przebywa w Tanzanii.

Jak to wszystko się zaczęło?
- Ruszyłem w 2016 roku i jakoś tak się złożyło, że wciąż jestem w podróży. Okazało się, że taniej jest jeździć po świecie niż mieszkać w Polsce.

Jakie kraje odwiedziłeś do tej pory?
- Po przejechaniu autostopem Europy odwiedziłem kolejno Dubaj, Abu-Dhabi, Indie, Tajlandię, Kambodżę, Malezję, Singapur, Brunei, Indonezję, Filipiny, Chiny, Makau, Hong-Kong, Katar, Wietnam, Australia i obecnie jestem w Tanzanii

W którym byłeś najdłużej i który najgłębiej zapadł ci w serce?
- Staram się trzymać mojej zasady: jeden kraj przez jeden miesiąc, ale często zdarza mi się zasiedzieć. Każdy kraj był wyjątkowy i zachwycił mnie w zupełnie inny sposób. Jeśli chodzi o przygody, to zdecydowanie Wietnam, który przejechałem na motocyklu z południa na północ, łącznie z pasmem górskim przy granicy z Chinami. Jeśli chodzi o relaks, to Filipiny mają najpiękniejsze zachody słońca, plaże i nurkowiska. Najlepsze jedzenie znalazłem na Tajwanie i w Indonezji. Największego szoku kulturowego doznałem w mikro państwie Brunei, gdzie przyjechałem na pięć dni i wyjechałem po miesiącu, a wszystko to przez niesamowitą gościnność muzułmanów. Miałem okazję fotografować tradycyjne ceremonie ślubne w wielu krajach, ale te w meczetach zrobiły na mnie największe wrażenie. Ponieważ jestem fanem deskorolki, w każdym kraju odwiedzam skateparki i spotykam lokalnych skejtów, nawet w krajach muzułmańskich. Dzięki mojej pasji łatwo nawiązuję znajomości, co pomaga również znaleźć darmowy nocleg. Deskorolkarze to jedna wielka rodzina, bez względu na kulturę czy religię. Kraj, w którym przebywałem najdłużej, to Australia, gdzie trafiłem przez przypadek i zostałem na 9 miesięcy.

Jak na Twoje podróżowanie wpłynęła pandemia, czy miałeś jakieś kłopoty z tego powodu?
- Wpłynęła bardzo mocno i zmieniła wszystko. Kiedy się rozpoczęła, pracowałem jako nauczyciel angielskiego w Wietnamie. Granice Europy i większości państw w Azji zostały zamknięte, a moja wiza akurat dobiegała końca. Nie mogłem ani wrócić do Polski, ani przedłużyć wizy, ani lecieć do sąsiedniego państwa. Jedyny kraj, który jeszcze pozostał otwarty, to była Australia. Z dnia na dzień, za ostatnie oszczędności, kupiłem więc bilet. Dzień po moim przylocie granice Australi zostały zamknięte i nie można tam wjechać aż do dzisiaj. W Melbourne trafiłem na najdłuższy lockdown w historii pandemii, 110 dni. To był najtrudniejszy etap podróży i trzeba było grubo kombinować, żeby przetrwać. Szybko dowiedziałem się, które zawody mają prawo pracy w czasie lockdownu. Okazało się, że sposobem na przetrwanie jest praca na budowie. I tak oto fotograf zmienił branżę na pomocnika murarza. Wszystko po to, żeby zgromadzić budżet na kontynuowanie podróży.

Jak znajdujesz pieniądze na utrzymanie?
- Swoją podróż zacząłem 5 lat temu z budżetem w wysokości 2 tys. dolarów (około 8 tys. zł) i założyłem, że tam, gdzie dojadę, będę pracował. Da się podróżować bez pieniędzy, ale oczywiście nie ma nic za darmo. W zamian za nocleg, wyżywienie czy wycieczki trzeba pracować.W ciągu ostatnich 5 lat wykonywałem setki różnych zawodów poza swoją specjalizacją (czyli fotografią). Często zdarzało mi się zapłacić za hotel przy pomocy zdjęć. Budowałem swoje portfolio od fotografii noclegowni za 5 zł za dobę, aż do 5-gwiazdkowych hoteli. Właśnie w ten sposób znalazłem się w Tanzanii. Po prostu wysłałem swoje CV i bogate już portfolio do 300 hoteli na Zanzibarze i otrzymałem zaproszenie do współpracy. Ciężka praca na budowie w Australii opłaciła się, bo za zarobione pieniądze kupiłem drona, nowy aparat, obiektywy i bilet w jedną stronę do Afryki. Wydałem wszystko na sprzęt, którym mogę teraz świadczyć usługi i gromadzić budżet na wyjazd do kolejnego kraju.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany