Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejny blamaż Widzewa

Jan Hofman
Piłkarze Widzewa w spotkaniu piętnastej kolejki trzeciej ligi przegrali 1:2 na własnym stadionie z ŁKS 1926 Łomża. To bez wątpienia sensacja jesieni.

Bez narażania się na śmieszność wynik tego spotkania można określić mianem kompromitacji i blamażu drużyny prowadzonej przez trenera Franciszka Smudę. I w tym przypadku nie chodzi wyłącznie o to, że główny kandydat do awansu został upokorzony przed własnymi kibicami przez piętnasty zespół trzeciej ligi, którego piłkarze tuż przed meczem w Łodzi otrzymali pierwszą wypłatę od lipca!

Sprawa jest poważniejsza, bo dotyczy zupełnego rozkładu sportowego drużyny z al. Piłsudskiego. Piłkarze z meczu na mecz prezentują się coraz gorzej, co bezlitośnie zaczynają wykorzystywać rywale. Wydaje się, że w Widzewie brak jest sportowego wywiadu, a co za tym idzie, rozeznania co do możliwości rywala. Mecz z ŁKS łodzianie rozpoczęli bez nominalnych napastników. Może dałoby się to jeszcze przeżyć, gdyby nie to, że filigranowi raczej Aleksander Kwiek i Kacper Falon, mieli stawić czoła rosłym defensorom ŁKS. Widać, że w drużynie z al. Piłsudskiego nikt nie zadał sobie trudu, by sprawdzić, z kim przejdzie się mierzyć drużynie. Takie podejście do futbolowego spotkania miało w sobotę opłakane skutki.

Już pierwsza część meczu pokazała, że było to bardzo złe rozwiązanie. Widzewiacy odbijali się od solidnego muru defensorów gości i nie zdołali oddać ani jednego celnego strzału. Kibice, którzy z godną podziwu sumiennością budują klubowy budżet, stracili cierpliwość w 35 minucie, po nieudanym zagraniu Aleksandra Kwieka. Na trybunach słychać było już przeraźliwe gwizdy i niezbyt cenzuralne przyśpiewki. Nie podziałało to jednak mobilizująco na zespół. Ostatecznie Widzew przegrał pierwszy raz u siebie w tym sezonie! Żal kibiców, że musieli to oglądać.

Pomeczowe wypowiedzi trenerów.

Krzysztof Ogrodziński (ŁKS 1926): - Fajnie się grało na tym stadionie. To było dla mnie i moich zawodników wyjątkowe przeżycie. Chłopakom powiedziałem w szatni, że w życiu piękne są tylko chwile. Będzie to wspomnienie, które zostanie z nami na długo, bo nie wszyscy będą mieli okazję ponownie zagrać na takim stadionie, przy takim dopingu. Dziękuję zawodnikom za ambicję, za realizację taktyki. Trochę jeszcze nie wierzę w to, co się stało, ale proszę się nie dziwić. Tutaj jeszcze nikt w tym sezonie nie wygrał. A nam się to udało. Jestem dumny z moich chłopaków.

Franciszek Smuda (Widzew): - Przy stanie 0:2 ja i pewnie wszyscy na trybunach myśleli, że można to jeszcze odwrócić. Kiedyś się to udawało. Niestety, w sobotę zabrakło nam umiejętności wykorzystania sytuacji podbramkowych i przede wszystkim umiejętności piłkarskich. To był taki mecz, że w pierwszej połowie zastanawiałem się, co się z tą drużyną stało. Musimy przełknąć tę porażkę. Ten mecz pokazał nam też, co nas czeka zimą. Pod względem treningowym i personalnym.

Podupadli mistrzowie Polski. Kto wróci najszybciej?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany