Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowcy nie wiedzą, czy mogą pomagać. MPK obojętne na los bezdomnych?

(gb)
Maciej Stanik
Kilka razy w miesiącu zdarza się, że kierowca autobusu lub motorniczy widzi leżącą na ulicy osobę, np. z powodu zasłabnięcia. Dotychczas, zdaniem kierowców, w takich sytuacjach dzwonili oni do dyżurnego nadzoru ruchu, a ten powiadamiał odpowiednie służby.

Zdaniem niektórych prowadzących autobusy, od niedawna sytuacja wygląda inaczej.
- Gdy widzę leżącego w nocy, zwłaszcza teraz, gdy jest mróz, to nawet jeśli wiem, że to jakiś pijaczek, to informuję dyżurnego, by go zabrano, żeby czasem nie zamarzł - mówi jeden z kierowców. - Ostatnio jednak w takiej sytuacji spotkałem się odmową.
Dyżurny ruchu miał stwierdzić, że jeśli kierowca sam nie udzielił pomocy leżącemu na ulicy człowiekowi, to lepiej, żeby nikomu tego nie zgłaszał, bo w razie śmierci poszkodowanego, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.
- Zdarza się, że nawet na szkoleniach BHP sugeruje się nam, żeby w takich sytuacjach ignorować osoby leżące - mówi kierowca.

Co na to MPK?
- Nie wierzę, by mogło dojść do takich sytuacji - mówi Bogumił Makowski z MPK. - Zgodnie z naszymi procedurami, kierowca, widząc osobę leżącą na ulicy czy przystanku, informuje o tym nadzór ruchu, a dyżurny decyduje o wysłaniu na miejsce odpowiedniej służby, straży miejskiej czy pogotowia. Wszystkie rozmowy z nadzorem ruchu są nagrywane. Dlatego kierowca, który zetknął się z takim zachowaniem może podać datę rozmowy, a jeśli nagranie się potwierdzi, to dyżurnemu nadzoru ruchu, za zignorowanie prośby o pomoc grożą poważne konsekwencje, łącznie ze zwolnieniem z pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany