Kiedyś to był ligowy klasyk. Widzew kontra Legia Warszawa

Udany występ na jednym z najnowocześniejszych stadionów w Polsce byłby zmazaniem plamy po porażce w derbach i uniknięciem trzeciej wpadki z rzędu. Czy drużynę trenera Radosława Mroczkowskiego na to stać? Łatwo nie będzie, ale wierzymy, że łodzianie przynajmniej spróbują.
Wczoraj widzewiacy ćwiczyli raz. Coraz lepiej czuje się przeziębiony Nika Dzalamidze, normalnie trenował już też Adrian Budka.

Obecny szkoleniowiec warszawiaków Maciej Skorża ma miłe wspomnienia związane z meczami z Widzewem. W żadnym razie nie może to dziwić, skoro jako trener rywalizował z łodzianami pięciokrotnie w oficjalnych spotkaniach o punkty, wygrywając cztery razy i raz remisując (wcześniej prowadził Groclin Grodzisk Wlkp. i Wisłę Kraków). Mało tego, team z al. Piłsudskiego tylko raz był w stanie strzelić bramkę drużynie Skorży. Oby tym razem opiekun rywali miał gorszy humor po końcowym gwizdku arbitra.
Zresztą generalnie statystyki nie nastrajają zbyt optymistycznie.

O ile w Łodzi Widzew przez długie lata radził sobie z tym przeciwnikiem znakomicie (stołeczny zespół miał fatalną passę meczów bez wygranej), to przy ul. Łazienkowskiej szło mu znacznie gorzej. Dość powiedzieć, że u siebie Legia zwyciężyła w lidze aż 21 razy, ośmiokrotnie padł remis, a goście byli górą tylko w trzech meczach (w sezonach 1986/1987, 1995/1996 oraz 1996/1997). W stolicy łodzianom zdarzały się nawet klęski po 0:6, a ostatnie dziesięć spotkań zakończyło się sukcesem gospodarzy. W poprzednim sezonie Legia dwa razy pokonała Widzew po 1:0, ostatni raz widzewiacy nie przegrali w Warszawie w 2001 roku.

Zanosi się na to, że Widzew będzie wspierała gorącym dopingiem liczna grupa sympatyków. Działacze Legii przeznaczyli bowiem dla fanów gości 1400 biletów. Zainteresowanie wejściówkami jest tak duże, iż sektor będzie pełny.