Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karate tradycyjne. Ukochana Roberta Lewandowskiego walczy o medal

pas
Anna Stachurska marzy o medalu
Anna Stachurska marzy o medalu łukasz kasprzak
Dziś w Łodzi od godz. 15 w Atlas Arenie rozpoczynają się zmagania o medale mistrzostw świata w karate tradycyjnym. Wśród 400 zawodniczek i zawodników ze wszystkich zakątków globu wystartuje Polka - Anna Stachurska, narzeczona supergwiazdy futbolu Roberta Lewandowskiego.

Zdaniem trenera kadry, byłego mistrza nad mistrzem Krzysztofa Neugebauera, 24-letnia Ania jest znakomitą karateczką i ma szansę walczyć o medal tak w kata drużynowym, jak i ko-go kumite.
Polska reprezentacja przygotowywała się do występu w Łodzi w przepięknym dojo w Starej Wsi, nie bez powodu zwanym małą Japonią. Tam też po ostatnim treningu porozmawialiśmy z Anną Stachurską. Okazała się niezwykle sympatyczną, miłą, ale też ambitną dziewczyną, która wyznacza sobie wielkie cele.
Anna Stachurska marzy o medalu
Czy ma pani tremę przed startem w Łodzi?
Anna Stachurska: - Tylko taką, że chcę jak najlepiej wypaść przed polską publicznością. Czuję, że jesteśmy mocną, zintegrowaną ekipą. Każdego z nas stać na walkę o najwyższe cele. Najważniejsze dla nas jest samo karate, medale to piękny dodatek, ale każdy będzie o nie walczył ze wszystkich sił.
Trenowanie w tak pięknym miejscu jakim jest wasze dojo musi być samą przyjemnością.
- Uprawiamy japońską sztukę walki w japońskim ośrodku, mamy zatem podwójną motywację.
Dlaczego zdecydowała się pani zostać karateczką?
- Wpływ na moje sportowe wybory miała rodzina. Mój wujek Paweł Krzywański był utytułowanym zawodnikiem, wiceprezesem związku. Z jego córką Kasią wystartujemy razem w kata drużynowym.
A czym jest ko-go kumite, w którym też stanie pani do mistrzowskiej rywalizacji?
- To prawdziwa walka, którą bardzo lubię. Wraz z Martą Niewczas dostaniemy szansę na wyprowadzenie trzech ataków na rywalki, a potem możliwość skutecznej obrony przed ich akcjami.
Atmosfera w ekipie musi być znakomita, skoro na koniec zajęć trener kadry zaprezentował przed wami taniec wojenny.
- Po raz pierwszy widziałam naszego trenera w takiej akcji. Nie kryję, jestem pod wrażeniem.
Na trybunach Atlas Areny nie będzie niestety pani narzeczonego - Roberta Lewandowskiego, którego jutro czeka ligowy mecz w Bundeslidze.
- Przez cały czas będziemy w telefonicznym kontakcie. Robert mówi, że zrobi wszystko, aby zobaczyć moje walki w telewizji (transmisja w TV Sport).
Czy był z panią w dojo w Starej Wsi?
- Tak, przez dwa dni, i bardzo mu się podobało. Gdy będziemy mieli oboje chwilę wolnego, to wrócimy tu, żeby rozkoszować się przepiękną okolicą.
Trenowaliście razem?
- W Dortmundzie mam salkę z matami, lustrami, workami. Czasem trenuję tam z Robertem. Pozytywnie się motywujemy.
I czego go pani nauczyła?
- Umie kopnąć piłkę z obrotu jak nikt inny. Mam w tym swój udział!
A życiowe plany się nie zmieniły?
- Zaręczyliśmy się, teraz czas na następny krok.
Wszystko wskazuje na to, że w drugiej połowie przyszłego roku Ania będzie startować pod nowym nazwiskiem.(pas)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany