Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapitan Widzewa, Rafał Augustyniak: Teraz nie możemy się poddać

(bap)
Rafał Augustyniak jest kapitanem Widzewa.
Rafał Augustyniak jest kapitanem Widzewa. Maciej Stanik
Piłkarze Widzewa po pięciu porażkach z rzędu zajmują ostatnie miejsce w tabeli I ligi i coraz częściej wymienia się ich w gronie głównych kandydatów do spadku. – Nawet nie myślę, że tak to się skończy. Nie możemy rozmienić tak wielkiej marki, jak Widzew, na drobne – mówi kapitan drużyny, Rafał Augustyniak.

Mówi się, że liczby nie kłamią, a Widzew po 14. kolejkach I ligi ma najmniej punktów i jest ostatni w tabeli. Czujecie się najsłabszą drużyną i głównym kandydatem do spadku?
Rafał Augustyniak (kapitan Widzewa): – Na pewno nie, choć wyniki mówią co innego. Sam nie czuję, żebym odstawał od rywali czy dawał się ogrywać napastnikom. Na treningach wygląda to naprawdę nieźle. A w meczach? Też, ale tylko do pewnego momentu.

Dlaczego więc przegrywacie u siebie i na wyjeździe, z takimi drużynami, jak Pogoń Siedlce, Wigry Suwałki czy Bytovia Bytów?
– Teraz naszą największą bolączką jest skuteczność. Szkoda, że nie wykorzystujemy stwarzanych sytuacji, bo tych punktów byłoby więcej. Do tego nasi przeciwnicy wykorzystują nasz każdy błąd. Dużo też siedzi w naszych głowach, bo nie ma co oszukiwać, że po serii porażek gra nam się łatwo.

Widzew strzela mało goli, dużo ich za to traci. Do tego gra nie daje nadziei na lepsze jutro. Gdzie kibice mają szukać powodów do optymizmu?
– Może w tym, że futbol jest nieprzewidywalny. Czasami wystarczy jakiś impuls, by karta się odwróciła. Wierzę, że w naszym przypadku wiele może zmienić jedno zwycięstwo.

Po ostatnich porażkach często musi pan rozmawiać z kibicami. O co mają największe pretensje?
– O to, że nie wszyscy angażują się na sto procent.

Słyszałem, jak po porażkach u siebie w szatni w ostrych słowach próbował wpłynąć na kolegów. Ale to też nie pomaga…
– Trochę poniosły mnie nerwy, ale to była taka sportowa złość. Chciałem wstrząsnąć chłopakami. Jako kapitan mam do tego prawo, bo czuję się odpowiedzialny za tę drużynę i wyniki. W klubie jest zarząd, są trenerzy, ale na końcu to my wychodzimy na boisko i musimy brać odpowiedzialność za to, co się na nim dzieje.

Jaka jest atmosfera w drużynie?
– Nie ma wielkiej radości, ale rozmawiamy z sobą. Głównie dlaczego nam tak nie idzie. Nie możemy jednak już teraz się poddać, bo to byłoby najgorsze.

Jutro zagracie z Zagłębiem Lubin. Patrząc na tabelę i potencjał obu zespołów, znów trudno liczyć na przełamanie.
– Patrząc na wyniki to niewiele za nami może przemawiać, ale to może nam pomóc. Robimy wszystko, by odwrócić ten negatywny trend. Zagłębie przyjedzie do ostatniego zespołu, pewnie jak po swoje. Ale to może ich zgubić, bo my też mamy ambicje.

Wyobraża pan sobie drugi z rzędu spadek z łódzką drużyną?
– Nie, nawet nie myślę, że tak to się skończy. Nie możemy rozmienić tak wielkiej marki, jak Widzew, na drobne.

Co zrobić, by tak się nie stało?
– Musimy zdobyć jesienią kilka punktów, przepracować solidnie zimę i wiosną spisywać się dużo lepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany