Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już trzydzieści lat "Psy" Pasikowskiego trzymają się razem. W imię zasad, rzecz jasna

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Franz Maurer (Bogusław Linda) zapewniał, iż na straży porządku prawnego, odnowionej, demokratycznej Rzeczpospolitej Polskiej będzie stał do samego końca... jego lub jej
Franz Maurer (Bogusław Linda) zapewniał, iż na straży porządku prawnego, odnowionej, demokratycznej Rzeczpospolitej Polskiej będzie stał do samego końca... jego lub jej Studio Filmowe Zebra
Co my byśmy wiedzieli o rodzimym kinie i polskim widzu, gdyby trzydzieści lat temu nie wszedł na ekrany film „Psy” do scenariusza i w reżyserii Władysława Pasikowskiego. A iluż zgrabnych zdań, by nam na co dzień brakowało!

Premiera „Psów” łodzianina Władysława Pasikowskiego - pod koniec 1992 roku - była wstrząsem, oburzenie mieszało się z fascynacją. Na wielu poziomach. Wśród szerokiej widowni i zdaniem wyodrębnionych klasyków. To wtedy właśnie Andrzej Wajda wypowiedział w wywiadzie dla miesięcznika „Kino” słynne słowa: „Pasikowski, jako taki, specjalnie mnie nie interesuje. Natomiast interesuje mnie jego publiczność. Bo on coś wie o tej publiczności, czego ja nie tylko nie wiem, ale nawet nie chciałbym wiedzieć”.

Później wielki reżyser dodawał - na wspomnienie pamiętnej sceny, w której podczas libacji alkoholowej pijani funkcjonariusze SB wynoszą na ramionach nieprzytomnego kolegę, śpiewając „Balladę o Janku Wiśniewskim” (znaną z „Człowieka z żelaza” Andrzeja Wajdy) - że słysząc wówczas salwy śmiechu na widowni zrozumiał, iż oto solidarnościowy etos, którym żyło jego pokolenie, został bezpowrotnie roztrwoniony.

Władysław Pasikowski realizując „Psy” miał za sobą dzieciństwo spędzone w kinie (jako syn biletera), a następnie studia na wydziale kulturoznawstwa ze specjalizacją filmoznawczą Uniwersytetu Łódzkiego oraz reżyserskie w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Teatralnej i Telewizyjnej w Łodzi. Także sukces powstałego rok wcześniej debiutanckiego „Krolla”.

Nie krył, że cenił amerykańskie kino gatunkowe, szczególnie rozliczeniowe, umocowane w społeczno-politycznym kontekście (od „Francuskiego łącznika” Williama Friedkina, przez „Brudnego Harry’ego” Dona Siegela, po serial „Policjanci z Miami”) i pragnął wywiedzione z niego sprawdzone rozwiązania przenieść na polski grunt. Wraz z operatorem Pawłem Edelmanem, również łodzianinem, zamierzał zarazem przeciwstawić się stylistyce nurtu zwanego kinem moralnego niepokoju.

Artysta przystępował do pracy nad filmem tuż po transformacji ustrojowej, kiedy jeszcze większość z rodaków płynęła na fali entuzjazmu nowymi możliwościami, do niektórych zaś docierały pierwsze rozczarowania oraz przekonanie, że „stare podnosi łeb”. Jak sam powiedział w jednym z wywiadów, liczył, że jego film wpisze się w strategię „grubej kreski”, pomoże w oddzieleniu rzeczywistości sprzed transformacji od współczesności. Jak wiadomo, to nie jedyny przykład, że intencje twórcy mogą być niekoniecznie precyzyjnie odczytane przez odbiorców...

Co ciekawe, przedsięwzięcie już na etapie zamierzeń miało swoich poważnych przeciwników. Nad projektem filmu odbyła się burzliwa dyskusja ekspertów Agencji Produkcji Filmowej. Wojciech Marczewski, reżyser i scenarzysta, wystawił filmowi negatywną ocenę, argumentując: „Jeżeli z tego wszystkiego ma wyniknąć opowieść o pozytywnym UB-eku, to trzeba by zmienić niemal wszystko. W formie, jak to przedstawia scenariusz, jest to głupie, nieprawdziwe i nieuczciwe!”.

Dziennikarz Maciej Iłowiecki zwracał uwagę, że film „uromantycznia ubecję”, a reżyser, scenarzysta i aktor Edward Żebrowski uwypuklał wady scenariuszowe filmu. Większość ekspertów zarekomendowała jednak dopuszczenie projektu do realizacji i „Psy” zostały wyprodukowane w Studiu Filmowym „Zebra”, kierowanym przez Juliusza Machulskiego.

Istotą projektu stała się też obsada. Warto przypomnieć, że wcielający się w postać Franza Maurera Bogusław Linda był wówczas aktorem kojarzonym właśnie z kinem moralnego niepokoju, filmami Krzysztofa Kieślowskiego i Agnieszki Holland, produkcjami lądującymi na cenzorskiej „półce”. „Psy” całkowicie odmieniły jego wizerunek, czyniąc aktora czołowym reprezentantem nurtu „maczo” w rodzimym kinie. I z którego to stereotypu, mimo że niektóre zachowania bohaterów kina Pasikowskiego dzisiaj już nieco bawią, ciągle się nie wydobywa. Nie zmienia to faktu, że w 1992 roku był idealnym wyborem do roli „bad boya”. Nikt tyle nie wiedział o tak celnym cedzeniu kwestii.

Pamiętną rolę „Nowego”, który co tu będzie tak sam siedział, pozostawił Cezary Pazura. Słynną scenę demolowania szpitalnego korytarza miał zagrać bez dubla. Jak zwykle klasę pokazał jako okrutny gangster, a były okrutny ubek Janusz Gajos. Po latach Cezary Pazura zdradził wybitnego kolegę, że w scenie rozgrywającej się w restauracji, gdzie jego postać rozmawia w języku niemieckim, aktor czytał swoje kwestie z kartki leżącej na kolanach. Jeżeli ktoś już o tym wie, jak się dobrze przypatrzy może zauważyć zerkanie aktora pod stół.

Ola, przyjaciela Franza, zamieniającego się w zdrajcę zagrał Marek Kondrat, choć początkowo do tej roli miał być przymierzany Olaf Lubaszenko (zagrał ostatecznie „Młodego”). Trudno jednak nie pamiętać wspaniałego garnituru postaci i ról drugoplanowych. Od Jana Machulskiego, czyli majora Walendy, przez Edwarda Linde-Lubaszenkę - kapitana Stopczyka i Aleksandra Bednarza - majora Bienia w stopniu majora, po Jerzego Bończaka w roli „Chemika”.

Po filmie pozostała też noszona przez Maurera skórzana kurtka firmy Avirex (model G1), z zagranicznymi naszywkami, nieco starta. Bardzo podobną nosił Tom Cruise w „Top Gun”. W 2020 roku Bogusław Linda przekazał kurtkę na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Została sprzedana za 100 tys. 600 zł., stając się piątym najdroższym przedmiotem licytacji. Sam pomysł na ubranie Maurera w kurtkę-pilotkę pochodzi od reżysera. A to dlatego, że Pasikowski sam się wtedy w taki sposób ubierał.

Chociaż Franz zapewniał, że nie chce mu się z niektórymi gadać, to „Psy” wniosły do codziennej komunikacji wiele sformułowań funkcjonujących do dziś. „Bo to zła kobieta była”, „A kto umarł, ten nie żyje”, czy nieprzerwanie aktualny toast „Na pohybel. Czarnym i czerwonym. Na pohybel wszystkim” - dialogami wyjętymi ze scenariusza przerzucamy się przy różnych okazjach. Czasem wspierając je licznymi przecież w filmie wulgaryzmami - wyliczono, że popularne polskie słowo „kurwa” pada z ekranu ponad pięćdziesiąt razy.

Wkład Łodzi i województwa w „Psy” to nie tylko związki ze stolicą regionu twórców filmu, ale również wykorzystane lokacje i plenery. Zdjęcia bowiem powstawały między innymi w więzieniu w Piotrkowie Trybunalskim (stamtąd wychodzi na wolność „Chemik”) i łódzkich przestrzeniach. Motel Max, w którym policjanci strzelają się z bandytami to budynek Wydziału Włókiennictwa Akademii Sztuk Pięknych. Swoich wnętrz filmowcom użyczył też gmach Politechniki Łódzkiej, a plenerów - Park Poniatowskiego.

Szpitalny korytarz, na którym „Nowy” wymachuje krzesłem zainscenizowano w Centrum Zdrowia Matki Polki. Kamienica, w której Franz wynajmuje mieszkanie i gdzie dochodzi do kolejnej strzelaniny, mieści się pod adresem ul. Roosevelta 16. Kulminacyjna scena rozprawy pomiędzy Franzem a Olo została nakręcona w budynku dawnej łódzkiej oczyszczalni ścieków na Lublinku - obecnie już nieistniejącym. Warto dodać, że efektownie rozpadająca się na ekranie rozstrzelana głowa Żwirskiego to... kapusta.

Analitycy każdej klatki wyliczają też błędy powstałe podczas realizacji filmu. Do najbardziej spektakularnych należy ten dotyczący Waldka „Nowego” Morawca. Gdy staje on przed kapitanem Stopczykiem, przedstawia się jako podporucznik, choć na naramiennikach munduru nie ma gwiazdek...

Mało kto pewnie pamięta, że powstała książkowa adaptacja filmu, której autorem jest Adam Bor. Powieść ukazała się w 1993 roku i rozbudowuje wiele wątków. Poznajemy rodzinę Franza (np. siostrę), przeszłość jego, Grossa i Ola.

„Psy” stały się frekwencyjnym hitem i zdobyły kilka prestiżowych nagród. Na XVII Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 1992 uhonorowano Władysława Pasikowskiego nagrodą za reżyserię, Michała Lorenca za muzykę, Wandę Zeman i Zbigniewa Nicińskiego za montaż, Bogusława Linde za pierwszoplanową rolę męską, a Agnieszkę Jaskółkę za najlepszą drugoplanową rolę kobiecą. Władysław Pasikowski i Bogusław Linda otrzymali także Złotą Kaczkę oraz wyróżnienie na festiwalu w Valencinnes w 1994 roku.

Dzisiaj „Psy” w pełni spełniają definicję filmu kultowego, wciąż mającego swoich wyznawców. I nawet, jeżeli jego odbiór przez lata się zmienił, to jedno można powiedzieć o tej produkcji na pewno: trafiła idealnie w swój czas. A o zbyt wielu polskich tytułach tego się nie da powiedzieć.

Franz Maurer (Bogusław Linda) zapewniał, iż na straży porządku prawnego, odnowionej, demokratycznej Rzeczpospolitej Polskiej będzie stał do samego końca... jego lub jej

Już trzydzieści lat "Psy" Pasikowskiego trzymają się razem. ...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Już trzydzieści lat "Psy" Pasikowskiego trzymają się razem. W imię zasad, rzecz jasna - Dziennik Łódzki

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany