Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już nie wrócą do Łodzi. Wybrali życie na obczyźnie

Lila Sayed
W ciągu ostatnich dwóch lat z Łodzi wyemigrowało 461 mieszkańców.
W ciągu ostatnich dwóch lat z Łodzi wyemigrowało 461 mieszkańców. ei24
Londyński Pałac Buckingham, Mauzoleum na Placu Czerwonym w Moskwie czy Salę Rycerską w Hadze po raz pierwszy zwiedzili przed laty. Uliczkami, którymi niegdyś błądzili, dziś poruszają się z zamkniętymi oczyma. Emigranci z Łodzi nie myślą o powrocie do ojczyzny.

Na rok, na saksy
O tym, że w przyszłym roku syn już na dobre wróci do Łodzi, matka 30-letniego Łukasza, Jadwiga Krauze, słyszy regularnie od siedmiu lat. Jednak jak na razie nic na to nie wskazuje...
- Po drugim roku studiów prawniczych znalazłem pracę wakacyjną w hurtowni słodyczy w Londynie, zarabiałem wówczas ok. 900 funtów miesięcznie - opowiada Łukasz Krauze, który dziś pracuje w TV BBC jako zaopatrzeniowiec. - To wystarczało, żeby zapłacić za mieszkanie, które dzieliłem z dwojgiem moich kompanów z Polski, żywność, a nawet na weekendową balangę...
Takie życie spodobało się panu Łukaszowi (w Polsce mieszkał z rodzicami i bratem, a każde wyjście do klubu było dla niego sporym wydatkiem), dlatego postanowił zostać jeszcze rok korzystając z urlopu dziekańskiego. Łodzianin mieszka w Londynie do dziś...

Co zatrzymuje przyjezdnych za granicą?
- Pieniądze! Tutaj można odłożyć, nawet gdy człowiek nie oszczędza - mówi 28-letnia Paulina Kurkowska, od pięciu lat mieszkająca w Hadze ze swoim chłopakiem. Paulina też nie planowała tak długiego pobytu w Holandii. Kiedy zaczęła pracować jako opiekunka do dzieci (przed dwoma laty) i zarabiać 10 euro na godzinę, to stać ją było na wynajem domu wraz z chłopakiem, którego poznała w Hadze.
- Walizki wrzuciłam pod łóżko - opowiada pani Paulina - Do Łodzi na kilka dni co pół roku przyjeżdżam jedynie z torbą podręczną.

Gdyby było lepiej...

- W Rosji zarabiam dwa razy tyle, ile płacą architektom w Łodzi - mówi Magdalena Wadlewska, która od niespełna trzech lat pracuje w firmie architektonicznej w Moskwie. - Pracodawca zapewnia mi 70-metrowe mieszkanie w centrum i płaci za 10 biletów lotniczych w ciągu roku.
Pani Magda przyznaje, że wolałaby mieszkać i pracować w Polsce, bo przecież tu są jej bliscy i przyjaciele oraz jej dom. Jednak o powrocie do kraju na razie nie myśli. Z pensji łódzkiego architekta starczyłoby na rachunki i utrzymanie, o odłożeniu nawet grosza nie byłoby mowy.
- W Łodzi trudno o umowę o pracę, a bez niej ciężko o kredyt na mieszkanie - mówi Łukasz Krauze. - Koło się zamyka. Zatem jakie perspektywy ma młody człowiek?

Coś za coś
Wyższe zarobki i standard życia wygrywają z paskudną angielską pogodą, sposobem bycia mieszkańców Wielkiej Brytanii i ich trudnym do rozumienia akcentem.
- Mimo że znałem angielski, kłopot ze zrozumieniem londyńczyków miałem spory - mówi Łukasz. - Szczególnie że nikt z tubylców nie stara się mówić wyraźniej czy wolniej. Anglicy widzą tylko czubek własnego nosa, nie lubią przyjezdnych, bo ci zabierają im pracę i korzystają z zasiłków państwowych.
Po kilku latach spędzonych na obczyźnie można się jednak przyzwyczaić do lokalnej mentalności, w miarę opanować język, a tęsknotę za rodziną i polską kiełbasą odstawić na bok.
- Najpierw byłam kelnerką, siłą rzeczy musiałam się nauczyć języka holenderskiego - mówi pani Paulina. - Dziś nie mam żadnych problemów z porozumiewaniem się. Dobrze zarabiam, mam duży dom i pełną lodówkę, więc po co wracać do Polski?

W ciągu ostatnich dwóch lat z Łodzi wyemigrowało 461 mieszkańców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany