Ukraińcy w kolejkach po PESEL. Można już składać wnioski o wypłatę 40 zł za dzień dania dachu nad głową każdemu uciekinierowi.

CZYTAJ DALEJ>>>
.

Przed punktem obsługi urzędu miasta przy ul. Krzemienieckiej gdzie przyznają Ukraińcom numer PESEL są już dwie kolejki: oficjalna, kilkudziesięcioosobowa i społeczna na kilkaset osób. Od wczoraj mieszkańcy Łodzi mogą już też składać wnioski o wypłatę świadczenia za zapewnienie uciekinierom mieszkania i wyżywienia, a Ukraińcy o wypłatę 300 zł jednorazowego zasiłku.

Od środy Ukraińcy mogą mieć przyznawany numer PESEL ułatwiający funkcjonowanie w Polsce. Pierwszego dnia przed jedynym urzędem obsługującym uciekinierów stała około 600 osobowa kolejka na tylko 9 pracowników urzędu.

CZYTAJ DALEJ>>>
.

- Wydłużyliśmy czas pracy do godz. 21., dzięki czemu udało się przyznać numer 230 osobom. Dziś rano wydawaliśmy numerki i tylko osoby, które je otrzymały będą obsłużone. W nocy ministerstwo cyfryzacji przysłało nam licencję, ale tylko dla jednego dodatkowego pracownika, która będzie mieć dostęp do systemu ewidencji, dzięki czemu mogliśmy uruchomić dziesiąte stanowisko – opowiada Grzegorz Szatiło, zastępca dyrektora Wydziału Spraw Obywatelskich i Komunikacji.[/cyt]

Jednocześnie Ukraińcy utworzyli społeczną listę, by zmniejszyć kolejkę do kolejki. Wpisują się na nią osoby, które w kolejnych dniach będą odbierać numerki na wizytę w urzędzie. Wczoraj w południe było na niej już ponad 1200 osób.

CZYTAJ DALEJ>>>
.

Również wczoraj urząd pracował do godz. 21., a w sobotę będzie także przyjmował Ukraińców, ale do godz. 14.

Przed urzędem już drugi dzień stoi autobus, gdzie można usiąść i odpocząć. Rozstawiono też namiot, gdzie wydawane są drobne przekąski, napoje dla małych dzieci i woda.

Alesia Popławska z Biura Aktywności Miejskiej, urodziła się w Rosji, dzieciństwo spędziła w Białorusi, a od 22 lat jest obywatelką Polski, koordynuje pomoc dla oczekujących Ukraińców.

- Wyszukujemy w kolejce kobiety z bardzo małymi dziećmi lub w zaawansowanej ciąży i one są załatwiane poza kolejką. Jesteśmy często za niańki i opiekunki i chodzimy z dziećmi na rękach, gdy ich mamy składają wniosek. – opowiada Alesia.

CZYTAJ DALEJ>>>
.