Przebywający od dłuższego czasu w Polsce, 24-letni obywatel Ukrainy, pracujący w niewielkiej firmie w Łodzi zachorował na odrę. Trafił do szpitala im. Biegańskiego. Przebadano już dwie osoby u których mieszkał. Na szczęście mają tak wysoki poziom przeciwciał, że nie mogły się zarazić. Mężczyzna w pracy stykał się z pięcioma młodymi Polakami. Prawdopodobnie w dzieciństwie otrzymali dwie dawki szczepionki. Jeśli nie znajdą dokumentów potwierdzających odbycie szczepień, to pracodawca obiecał im sfinansowanie badania poziomu przeciwciał w kierunku odry (kosztuje kilkadziesiąt złotych, a przepisy nie mówią kto ma za nie płacić. Pracodawca ma natomiast obowiązek zapewnienia szczepień).
To już trzecie zachorowanie na odrę w ostatnim tygodniu. W piątek do szpitala trafił 19-letni pracownik firmy budowlanej z Ukrainy, a dwa dni wcześniej 36-letnia łodzianka, która odrą zaraziła się na szkoleniu nad morzem. On naraził na zachorowanie 30 osób, ona 90. Na początku marca do szpitala trafiła kobieta z Ukrainy, która miała praktyki w „Jonscherze”. Gdy zachorowała przebadano 70 osób, pacjentów i personel kliniki. Ponieważ okres wylęgania choroby trwa 3 tygodnie już wiadomo , że Ukrainka nie zaraziła żadnej z 70 osób narażonych . Za dwa tygodnie będzie wiadomo, czy tyle samo szczęścia miały osoby mające kontakt z 36-letnią łodzianką.
Inspekcja sanitarna apeluje, aby osoby, które miały kontakt z chorymi przestrzegały zaleceń sanepidu. Osoba, która mogła się zarazić odrą, jest odsuwana od pracy i powinna unikać kontaktu z innymi ludźmi aby zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się choroby. Tymczasem 36-latka świadoma tych zaleceń poszła na imprezę do szkoły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?