18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeszcze nie ma końca świata! Majowie się pomylili

Bohdan Dmochowski
Westchnienie ulgi wyrwało się dziś po północy z piersi tysięcy łodzian, którzy zamiast chrapać w najlepsze, nasłuchiwali, czy świat już się w gruzy wali. Ale strach nie minął, bo do końca dnia jeszcze daleko. Przecież z proroctw Oriona i Majów wynika, że 21 grudnia 2012 r., a więc dziś, ma rozpocząć się na dobre pasmo kataklizmów - jednym słowem piekło na ziemi.

Ziemia nie zrobi fikołka
W proroctwa te wierzy Patrick Geryl, astrofizyk. Zaręcza, że tak czy siak w 2012 roku nastąpi wielka katastrofa. Jednak pan ów zabezpiecza się przed blamażem, dodając, że tej zagłady możemy uniknąć, jeśli już teraz przygotujemy się na jej nadejście.

Dlaczego końcówka mijającego roku ma być taka apokaliptyczna? Otóż Wenus, Orion, Mars oraz inne gwiazdy i planety osiągną to samo położenie względem siebie jak w roku 9792 przed Chrystusem, kiedy zdarzył się potop. To wówczas niebotyczne fale ponoć zniszczyły legendarną cywilizacją Atlantydów. Jej uczeni przewidzieli katastrofę, a Majowie i starożytni Egipcjanie są potomkami przybyszów ze zniszczonego przez żywioły kontynentu.

Może także dojść do tak zwanego przebiegunowania Ziemi, czyli zamienienia się miejscami bieguna północnego z południowym.
- Odwrócenie biegunów się zdarzało - szefowa łódzkiego planetarium, mgr Agnieszka Włodarczyk, powołuje się na wyniki badań naukowych.
- Jednak nie spowoduje to globalnego kataklizmu i Ziemia nie stanie na przysłowiowej głowie. Mogą natomiast wystąpić zakłócenia ziemskiego pola magnetycznego, atmosfera znacznie zmienić swe właściwości, co spowoduje zmiany w działaniu wielu urządzeń łączności satelitarnej i naziemnej.

Do ilu razy sztuka?

Wizjonerskich fantazji i prognoz naukowych w całość złożyć się nie da, ale prawda jest taka, że nasza matka Ziemia żyje w ciągłym strachu. Do kataklizmów lokalnych dochodzi niemal codziennie.
- Indianie Hopi uważają, że wybuchy wulkanów i trzęsienia są "krzykiem matki Ziemi". Może warto wsłuchać się w ten krzyk... - medytuje wróżka Alicja.

Jak by tak wnętrze naszej planety ryknęło na całego, a na dodatek meteoryt wielkości tunguskiego rąbnął w nią, to kto wie...
Uspokaja natomiast fakt, że wizjonerzy i inni wieszcze tylko w ostatnich dwunastu latach kilkakrotnie trafiali kulą w płot. Na przykład kazali nam przykryć się prześcieradłami w 1998, 2000 i 2003 roku. A my wciąż żyjemy, wbrew przysłowiu "do trzech razy sztuka".

Uwaga na szaraków
Niespełnione wizje końca świata nie zrażają najgorliwszych pretorian Joanny Rajskiej, założycielki ruchu Nowa Ludzkość. Tuż przed dzisiejszym końcem świata, który został ponownie odwołany, przybyła pani Joanna do klubu na Manhattanie na spotkanie z łódzkim kręgiem tegż ruchu. Dwadzieścia osób dowiedziało się, że ich dni są policzone. No chyba że staną u boku guru Rajskiej z Gdyni i dostąpią zaszczytu odbudowy nowego świata po zbliżającej się wielkimi krokami zagładzie.

Ale żeby przetrwać ciosy z kosmosu, muszą zakwalifikować się na "czwarty poziom gęstości". Na tym poziomie żyją duszki i aniołki - z całą powagą perorował asystent Joanny Rajskiej. Sama Rajska jest już podobno w "siódmym poziomie gęstości", gdzie cielesności w ogóle nie ma. Coś jednak musiało pójść nie tak, bo pani Joanna siedziała za stołem jak żywa.

Potem publiczność dowiedziała się, że Księżyc zamontowały nam istoty z gwiazdozbioru Oriona dopiero sześć tysięcy lat temu, żeby nas szpiegować, a teraz tylko patrzeć, jak go wycofają z okołoziemskiej orbity. A w ogóle po jego ciemnej stronie urzędują szaraki, czyli bioroboty z najniższego, "pierwszego poziomu gęstości". Ryją tunele w sztucznym księżycowym gruncie, przypominającym strukturą styropian, ale za jakieś sześć lat przeniosą się na Antarktydę, gdzie też będą ryć.

W trakcie tych wyjaśnień, "poprzedzonych siedmioletnimi badaniami własnymi", Joanna Rajska oświadczyła, że nasze ciała to zbędny balast. Nowa ludzkość po osiągnięciu "czwartego poziomu gęstości" otrzyma dwie dodatkowe nici DNA i stanie się doskonała. Na szczegóły zabrakło czasu. Kiedy jeden ze słuchaczy bąknął, że nauka i miliony lat ewolucji takie cuda wykluczają, guru Nowej Ludzkości odparła ze stoicką flegmą: - Naukowcy są w błędzie.

Czyż w świetle takich nieodpartych argumentów możemy spać spokojnie...?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany