Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jesteś ciekawy, ile zarabia prezydent?

Mirosław Malinowski
Za dzisiejszą pensję prezydent Zdanowska  mogłaby kupić 633 półlitrowe butelki wódki czystej 40  procentowej.  Przeciętnemu łodzianinowi musiałoby  wystarczyć 166 butelek.
Za dzisiejszą pensję prezydent Zdanowska mogłaby kupić 633 półlitrowe butelki wódki czystej 40 procentowej. Przeciętnemu łodzianinowi musiałoby wystarczyć 166 butelek. Paweł Łacheta
Kto z nas nie marzy, by dostawać taką pensję, jak prezydent miasta. Tymczasem... coraz mniej opłaca się być gospodarzem Łodzi. Dosłownie.

Za dzisiejszą pensję prezydent Zdanowska  mogłaby kupić 633 półlitrowe butelki wódki czystej 40  procentowej.  Przeciętnemu łodzianinowi musiałoby  wystarczyć 166 butelek.

Marek Czekalski, piastujący tę funkcję w 1994 roku, dostawał pensję dziesięciokrotnie wyższą od przeciętnej w mieście. A dziś Hanna Zdanowska ma tylko cztery razy tyle co łódzki Kowalski. I o dziwo nie narzeka! Żarty żartami, ale rzeczywiście wynagrodzenie prezydentów Łodzi w trzecim tysiącleciu niemal stoją w miejscu w porównaniu z zarobkami łodzian, które wzrosły przez ostatnie 10 lat o ponad połowę.

Łodzianie milionerzy z Palką na czele
Od przełomowego roku 1989 r., kiedy to zmienił się w Polsce ustrój, Łódź miała 10 prezydentów. Waldemar Bohdanowicz był jednocześnie wojewodą łódzkim, a po nim pierwszym wybranym prezydentem odrodzonego samorządu został Grzegorz Palka. Pierwsza prezydencka pensja Palki wynosiła 5 mln 378,5 tys. zł, rok później suma ta się niemal podwoiła - do kwoty prawie 9,5 mln zł miesięcznie, by w 1992 r. sięgnąć już 15,8 mln zł. W tym samym czasie przeciętne zarobki łodzian były o wiele niższe: w 1990 r. nie przekraczały miliona złotych (990 tys. zł), w 1991 r. do kieszeni trafiało średnio 1,6 mln zł, a w 1992 r. 2,3 mln zł. To, że każdy był milionerem, wynikało z tego, że szalała inflacja. Milionerami przestaliśmy być dopiero od stycznia 1995 r. kiedy to nastąpiła denominacja i wszelkie sumy pieniężne zostały zredukowane o cztery zera, czyli jajko, które kosztowało w grudniu 1994 r. 2,6 tys. zł, już w styczniu miało wartość 26 groszy.

Łodzianin X 10 = Czekalski
Pierwszym prezydentem, który zarabiał w obecnych złotówkach, był Marek Czekalski. Co prawda przez pół roku, w 1994 r. dostawał 36,7 mln zł, ale już po denominacji w 1995 r. jego pensja wyniosła tylko 6 tys. 370 zł. Przez trzy kolejne lata wzrosła o tysiąc złotych. W porównaniu z dzisiejszymi zarobkami nie jest to może dużo, ale wówczas przeciętna płaca w mieście to 630 zł w 1995 r. i 1096 zł w 1998 r. Za te pieniądze łodzianin 16 lat temu mógł sobie kupić 100 kg kiełbasy toruńskiej (6,3 zł za kg), a jego prezydent tysiąc kilogramów tej kiełbasy (o ile w ogóle ją kupował...).

Ponad 10 tys. zł
Kolejny prezydent, Tadeusz Matusiak, jako pierwszy z szefów miasta przekroczył granicę 10 tys. zł - w 2000 r. dostał wypłatę 10 tys. 432 zł i 10 groszy (brutto). Od tego też roku płace samorządowców zaczęła regulować ustawa o samorządzie, która określiła prezydencką pensje na maksymalna kwotę siedmiokrotności kwoty bazowej podawanej przez rząd. A ile dostawał łódzki Kowalski? Otóż on inkasował w 2000 r. 1668 zł i 76 groszy. Co mu starczało na 68 półlitrówek "czystej 40 procentowej". A prezydent Matusiak mógł sobie pozwolić na kupno 428 butelek. Tyle samo z resztą zarabiali kolejni dwaj prezydenci Łodzi: Krzysztof Panas (rządził miastem przez rok i trzy miesiące) oraz Krzysztof Jagiełło (niespełna 5 miesięcy). Tyle że przez dwa lata cena wódki spadła o 1 zł (w 2000 r. za pół litra trzeba był zapłacić 24,35 zł), a pensje łodzian rosły (z 1668 zł w 2000 r. do 2102 w 2002r.).

Więcej w dzisiejszym, piątkowym wydaniu Expressu Ilustrowanego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany