Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jechały do Pragi, Polski Bus zostawił je w Łodzi. Goniły go taksówką, dotarły do Wrocławia... (LIST)

List Czytelniczek, MAW
Panie Agnieszka i Patrycja chciały przeżyć niezapomniane chwile w Pradze. Nie spodziewały się, że przeżyją je znacznie szybciej, dzięki Polskiemu Busowi...
Panie Agnieszka i Patrycja chciały przeżyć niezapomniane chwile w Pradze. Nie spodziewały się, że przeżyją je znacznie szybciej, dzięki Polskiemu Busowi... fot. zdjęcie Czytelniczek
- To miały być przyjemne dwa dni spędzone w Pradze. Jutro wieczorem wracamy, a jeszcze nie dojechałyśmy. Przeżyłyśmy horror - mówią panie Agnieszka Buła i Patrycja Adamczyk, które napisały do naszej redakcji. Wczoraj po godz. 18 wyjechały Polskim Busem z Warszawy do Pragi. Około dwóch godzin później zaczęły się ich problemy.

Oto treść listu Czytelniczek:

W poniedziałek około godz. 20.30 autobus przyjechał do Łodzi Kaliskiej. Padło hasło: pół godziny przerwy na papierosa, jedzonko. W tym czasie zmieniali się też kierowcy. Poszłyśmy więc do pobliskiej budki kupić jedzenie. Nie minęło nawet 10 minut, gdy wróciłyśmy, ale... autobusu już nie było. Odjechał razem z naszymi bagażami. Ten kierowca, który wysiadł w Łodzi zadzwonił do swojego zmiennika.
Powiedział, że będzie czekać na następnej stacji benzynowej, więc wsiadłyśmy w taksówkę i goniłyśmy za autobusem. Dojechałyśmy aż do Zduńskiej Woli, to prawie 50 km, licznik pokazał 300 zł. Odpuściłyśmy. Całą noc dzwoniłyśmy na infolinię, nikt nie odbierał. Udało nam się to dopiero rano.
W tym czasie na własny koszt i cudem dotarłyśmy do Wrocławia. Pociągami. Za te bilety też dopłaciłyśmy i to niemało. Rano połączyłyśmy się wreszcie z infolinią. Dowiedziałyśmy się, że możemy jechać pierwszym autobusem do Pragi, w którym będą wolne miejsca. Udało się to dopiero o godz. 13. Minęła cała noc, pół dnia. Miałyśmy być już dawno w Pradze, a my tymczasem siedziałyśmy na dworcu autobusowym we Wrocławiu.
Bez bagaży, brudne, zmęczone. Na szczęście miałyśmy trochę euro przeznaczonych na pobyt w Pradze i je rozmieniłyśmy, bo zostałybyśmy bez pieniędzy.
Na szczęście już jedziemy. Ale to nie koniec. Bo nasze bagaże nie zostały w Pradze, byśmy mogły je odebrać po przyjeździe. Na infolinii powiedzieli nam, że zostały w autobusie i jeżdżą razem z nim. Były już znów w Warszawie. Gdzieś po drodze ma być akcja ich przechwytywania. To jest paranoja. Jak to się nie uda, to ten wieczór pewnie spędzimy na szukaniu naszych walizek.
Nie wspomnimy o bagażu podręcznym, który został na siedzeniu. Portfel, telefon i dokumenty miałyśmy przy sobie. Ale np. ubezpieczenie zostało w torbie na fotelu. Czy je odzyskamy? Nie wiemy.
Najgorsze jest to, że na infolinii Polskiego Busa usłyszałyśmy, że kierowca wcale nie ma obowiązku sprawdzać, czy wszystkich zabrał, ani na nikogo czekać. Jutro o godz. 20.40 wracamy do Warszawy, znów Polskim Busem. Jedno jest pewne, chciałyśmy przeżyć niezapomniane dwa dni. I długo będziemy je pamiętać.

Historię pań Agnieszki i Patrycji przesłaliśmy do firmy Polski Bus z pytaniem czy na pewno kierowca dopełnił wszystkich formalności i dlaczego wprowadził pasażerów w błąd informując o półgodzinnym postoju. Mamy pierwszą informację od Polskiego Busa, że firma już pracuje nad rozwikłaniem szczegółów tej sprawy. Jak tylko otrzymamy odpowiedź, opublikujemy ją w portalu Gazetawroclawska.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jechały do Pragi, Polski Bus zostawił je w Łodzi. Goniły go taksówką, dotarły do Wrocławia... (LIST) - Gazeta Wrocławska

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany