Czy w polskich miastach, podobnie jak w innych europejskich metropoliach, będzie można wprowadzać zakaz wjazdu do centrum dla samochodów emitujących nadmierną ilość spalin? W Sejmie jest już projekt ustawy zakładający takie rozwiązanie. Jest jednak jeden poważny problem - przygotowali go posłowie Nowoczesnej, a więc opozycja. I nie wiadomo, czy zyska poparcie PiS. A bez tego nie ma szans na wprowadzenie rozwiązań, których celem jest likwidacja komunikacyjnego smogu.
Oficjalnie rządząca w kraju partia nie jest przeciwna wprowadzeniu ograniczeń w ruchu dla zatruwających środowisko samochodów. Ale minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk zaznacza, że wciąż trwają analizy dotyczące możliwości i celowości wprowadzenia takich rozwiązań. A przedstawiciel Ministerstwa Środowiska poinformował posłów z sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, że zmiany legislacyjne umożliwiające samorządom tworzenie stref ekologicznych dla aut planowane są dopiero na rok 2020.
- Złożyliśmy nasz projekt dlatego, że przez ostatni rok administracja rządowa wykazała się bierną postawą, jeśli chodzi o walkę ze smogiem - tłumaczy poseł Nowoczesnej Marek Sowa. I przypomina, że zawarta w projekcie propozycja nie jest niczym nowym, bo sugestia wprowadzenia podobnych rozwiązań pojawiła się dwa lata temu i została zgłoszona przez ówczesnego posła Tadeusza Arkita z PO. Wtedy to Platforma wycofała się z forsowania pomysłu.
Teraz to Nowoczesna chce uchwalenia przepisów, które umożliwią stworzenie ekologicznych stref dla samochodów w miastach powyżej 200 tys. mieszkańców. Prawo wprowadzania ograniczeń w ruchu dla kopcących aut miałoby 16 miast, przede wszystkim Warszawa i Kraków, ale też Radom, Sosnowiec i Toruń. Radni mogliby ustanowić stałą strefę lub tylko czasową (np. w okresie zimowym), jej granice mogłyby się pokrywać z granicami miasta, ale też można by strefą objąć tylko samo centrum. Prawo wjazdu do strefy miałyby samochody posiadające oznakowanie potwierdzające klasę emisji spalin. Minister infrastruktury określałby te klasy i sposób oznakowania pojazdów (decydowałby np. o tym, czy będą to naklejki na szybę).
- To kolejny sygnał, że coś wreszcie się dzieje w sprawie stref ekologicznych - komentuje Witold Śmiałek, doradca prezydenta Krakowa ds. jakości powietrza. - Mam nadzieję, że tym razem inicjatywa zakończy się uchwaleniem przepisów, których w Krakowie bardzo potrzebujemy - dodaje.
W uzasadnieniu do projektu Nowoczesnej można przeczytać, że wprowadzenie stref będzie się wiązać z wydatkami na oznakowanie ulic, ale ze względu na zastosowanie tego rozwiązania po raz pierwszy nie da się podać kwot potrzebnych na ten cel. W Berlinie, gdzie strefą objęto obszar o powierzchni 88 kilometrów kwadratowych zamieszkany przez milion osób, wydatki na oznakowanie szacowane są na 130 tysięcy euro, ale np. w Lipsku w pierwszym roku funkcjonowania strefy ekologicznej wydano na nią 900 tys. euro. „Wydatki konieczne do poniesienia na ten cel w Polsce, ze względu na dużo mniejszy przewidywany obszar stref, powinny osiągnąć pułap dużo niższy” - twierdzą autorzy projektu ustawy.
Według Witolda Śmiałka w Krakowie strefa powinna objąć nie tylko okolice Rynku, ale co najmniej obszar ograniczony drugą obwodnicą (Alejami Trzech Wieszczów i ul. Dietla).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Orman pokazała córkę na imprezie. Kilka godzin wcześniej rozegrała się tragedia
- Żegnał Romusia, współtworzył "Plebanię". Zmarł ksiądz Bartmiński. Długo cierpiał
- Rutkowski zabrała dzieci i wyleciała z Polski. Tak wygląda krótko przed drugim ślubem
- Rosiewicz trafił do szpitala. Przeszedł wielogodzinną operację [TYLKO U NAS]