Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wojna na Ukrainie wpływa na rynek pracy w Łodzi i regionie? Może zabraknąć pracowników sezonowych. Co jeszcze nas czeka?

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Wideo
od 16 lat
W Łodzi i województwie łódzkim znów przybyło osób, które formalnie są bez pracy. Nie jest to jednak znaczący wzrost. Na nasz rynek pracy coraz większy wpływ wywiera wojna na Ukrainie, która - jeśli potrwa dłużej - może sprawić, że zabraknie pracowników sezonowych z tego kraju.

Pod koniec stycznia w województwie łódzkim bez pracy formalnie było 62,8 tys. osób, a miesiąc wcześniej w urzędach pracy zarejestrowanych było 1,9 tys. osób mniej. Stopa bezrobocia w tym czasie wzrosła z poziomu 5,6 proc. do 5,8 proc. W samej Łodzi pod koniec grudnia bez pracy formalnie było 20,3 tys. osób, a miesiąc później 20,7 tys.

Nie jest to wyjątkowa sytuacja, bezrobocie rejestrowane z reguły rośnie w miesiącach zimowych - mówi Piotr Bors, dyrektor Departamentu Pracy, Edukacji i Kultury Urzędu Miasta Łodzi. - W Łodzi mamy do czynienia z bezrobociem o charakterze socjalnym, w czasie pandemii rejestrują się osoby, które nie pracowały od lat i nie były zainteresowane ubezpieczeniem zdrowotnym. Pandemia uświadomiła im, że warto je jednak mieć.

Problem zwłaszcza na budowach

Piotr Bors jest w kontakcie z właścicielami i szefami firm z Łodzi. Twierdzi, że Ukraińcy nie porzucają na dużą skalę pracy w firmach produkcyjnych, by wrócić do ojczyzny i walczyć, dzieje się tak natomiast na budowach.

Do Łodzi przyjeżdżają natomiast osoby, które nie są migrantami ekonomicznymi, tylko uchodźcami wojennymi - zaznacza Piotr Bors. - Większość z nich deklaruje, że nie planuje u nas pozostać, tylko chce wrócić do domu po zakończeniu wojny.

Prof. Piotr Krajewski z Katedry Makroekonomii Uniwersytetu Łódzkiego podkreśla, że mamy do czynienia z bezprecedensową sytuacją nie tylko na rynku pracy, ale i społeczną, humanitarną. Wskazuje na tragedię narodu ukraińskiego.

Część Ukraińców rzeczywiście wróciła do kraju, do nas przybywają natomiast kobiety z małymi dziećmi - mówi prof. Krajewski. - Nie musi to wcale oznaczać, że zupełnie zabraknie rąk do pracy. Wydaje się, że wiele mam z Ukrainy będzie próbowało pogodzić pracę z wychowywaniem dzieci, nawet częściej niż robią to Polki. Dla dzieci uchodźców wojennych są bowiem szykowane miejsca w przedszkolach, a to także pozwoli tym mamom na podjęcie pracy. Nie zastąpią mężczyzn na budowach, ale mogą znaleźć zajecie w handlu, opiece nad dziećmi czy starszymi osobami.

Co z pracownikami sezonowymi?

Prof. Krajewski zwraca uwagę na możliwe konsekwencje przedłużającej się wojny na Ukrainie, które będą związane z rynkiem pracy, ale sezonowej. Co roku bowiem do naszego województwa i do całego kraju przyjeżdżali mieszkańcy Ukrainy, którzy zatrudniali się m.in. przy zbiorach czy na budowach. W tym roku może ich zabraknąć, a to dla właścicieli takich działalności będzie oznaczało poważne kłopoty w znalezieniu rak do pracy.

Tragedia narodu ukraińskiego

Rolnicy od lat wskazują bowiem, że Polacy nie garną się do takiej pracy, a nawet jeśli się zgłoszą, to często rezygnują bardzo szybko. Ukraińcy są natomiast bardziej wytrwali, zdeterminowani i z reguły wypełniają warunki kontraktu.

Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej wskazuje natomiast, że sytuacja na rynku pracy jest stabilna i lepsza niż przed rokiem. Polska ma jeden z niższych poziomów bezrobocia w całej Unii Europejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany