Od lipca łodzianie wrzucają odpady do pięciu różnych pojemników, dzieląc surowce wtórne na trzy osobne frakcje: papier, plastik z metalem i szkło. Czwarta frakcja to bio, a piąta – odpady resztkowe (dawniej: zmieszane). Nowe zasady segregacji śmieci miały poprawić bilans odzysku surowców wtórnych. Ale na razie to fikcja.
– Bo prawda jest taka, że w 1100-litrowych pojemnikach do selektywnej zbiórki jest wszystko – mówi Adam Uznański, szef zakładowej „Solidarności” w MPO. – Pół biedy, jeśli pomieszane są ze sobą papier, szkło i tworzywa sztuczne. Gorzej, jeśli do żółtego, niebieskiego lub zielonego pojemnika trafią odpady resztkowe lub bio. Wówczas cała zawartość nadaje się już tylko do wywiezienia na składowisko w Kamieńsku.
Edukacyjna billboardowa akcja prowadzona latem przez miejskich urzędników na razie nie przynosi efektów, poza jednym: „polowaniem” uzbrojonych w aparaty lub komórki mieszkańców osiedli, którzy uwieczniają śmieciarki zabierające za jednym zamachem trzy czy cztery frakcje.
– Oczywiście, moglibyśmy wysyłać po tak wymieszane surowce osobne auta, ale i tak trzeba je poddać sortowaniu na Zamiejskiej. Wóz po szkło zabierałby to samo, co samochód po tworzywa czy papier – dodaje Piotr Szewczyk z MPO. – Odbiór śmieci zmieszanych tak naprawdę przynosi naszej firmie straty, bo ponosimy koszt ich wywozu do Kamieńska. A zarabiamy właśnie na surowcach wtórnych. Nam najbardziej zależy na jak największej ilości odpadów posegregowanych na poszczególne frakcje, bo to przynosi nam zysk. Żaden z kierowców czy ładowaczy nie pakuje do śmieciarki odpadów jak popadnie, bo mu się rzekomo nie chce...
Sprawdź pogodę na najbliższe dni:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?