Pewnie kibice Jagielloni byli przekonani, że sprawa zwycięstwa przesądzona została już w pierwszej części spotkania. Jagiellonia potrzebowała ledwie minuty, by zdobyć dwa gole. Katem łódzkiej drużyny okazał się były widzewiak Nika Dzamalidze.
Najpierw popisał się kapitalnym uderzeniem z dystansu, a kilkanaście sekund później wykorzystał fatalny błąd gości i po raz drugi tego dnia pokonał Macieja Mielcarza. Widzewiacy mogli zmniejszyć straty przed przerwą, lecz Marcin Kaczmarek zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem Jagiellonii.
Co prawda łodzianie w drugiej części spotkania uzyskali lekką przewagę na boisku, zdobyli nawet gola po strzale z dystansu Mariusza Rybickiego, ale nic nie wskazywało, że gospodarze nie wywalczą trzech punktów. W 78 minucie sytuację sam na sam z golkiperem drużyny z Białegostoku nie wykorzystał Sebastian Radzio i jeszcze w 90. minucie wydawało się, że porażka w stolicy Podlasia stała się faktem.
Tymczasem łodzianie pokazali charakter i walczyli do upadłego do ostatniego gwizdka sędziego. W doliczonym czasie gry gola na wagę bardzo cennego punktu uzyskał Patryk Stępiński. Jeszcze raz drużyna trenera Mroczkowskiego pokazała, że problemy w klubie hartują ją.
Jagiellonia Białystok - Widzew 2:2 (2:0)
1:0 Nika Dżalamidze (14), 2:0 Nika Dżalamidze (15), 2:1 - Mariusz Rybicki (71), 2:2 - Patryk Stępiński (90+1)
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 3118.
Widzew: Mielcarz - Broź, Phibel, Duda, Bartkowski - Kowalski (57, Radzio), Dudek (56, Banasiak), Bartoszewicz (89, P. Stępiński), Okachi, Kaczmarek - Rybicki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?