Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia - ŁKS 2:1. Piękny gol Bonina na pożegnanie ekstraklasy

bartłomiej pawlak
Przy piłce zawodnik ŁKS Grzegorz Bonin
Przy piłce zawodnik ŁKS Grzegorz Bonin Łukasz Kasprzak
Piłkarze ŁKS przegrali ostatni mecz w ekstraklasie, ale pożegnali się pięknym golem zdobytym przez Grzegorza Bonina

Na ostatni mecz z Jagiellonią drużyna ŁKS pojechała już jako pierwszoligowiec. Łodzianie nawet w przypadku zwycięstwa nie mogli już zająć wyższego miejsca niż 15. i pozostaliby na nim po porażce. Przed wyjazdem na Podlasie ełkaesiacy zapowiadali jednak honorowe i godne pożegnanie się z najbardziej prestiżowymi rozgrywkami w naszym kraju.
Na zdobycz punktową w ostatnim spotkaniu tego sezonu liczył też duet trenersko-menedżerski ŁKS - Andrzej Pyrdoł i Piotr Świerczewski, który wystawił niemal najmocniejszą jedenastkę. Niemal, bo dużym zaskoczeniem była obsada pozycji bramkarza. Między słupkami debiutował bowiem 19-letni wychowanek Włókniarza Pabianice, Adrian Olszewski.
W pierwszych minutach młody golkiper ŁKS nie miał jednak okazji do zaprezentowania swoich umiejętności, choć to gospodarze zaczęli mecz z animuszem. Oni, w przeciwieństwie do łodzian, w przypadku wygranej mogli zakończyć sezon nawet na 9. miejscu w tabeli. Na szczęście ich ataki nie były groźne, a po 6 minutach pierwszą akcję przeprowadzili ełkaesiacy. Z prawej strony boiska dośrodkowywał Wojciech Łobodziński, ale z piłką w polu karnym minął się Marek Saganowski.
Dużo groźniej zrobiło się jednak po rzucie rożnym. Do dośrodkowania Macieja Iwańskiego wyskoczył najlepiej grający głową w łódzkiej drużynie Artur Gieraga. Lecącą przy słupku piłkę odbił jednak bramkarz Jagiellonii, a dobitka Saganowskiego została zablokowana.
Po chwili niebezpiecznie było w drugim polu karnym. Bezkarnie wbiegł w nie Maciej Makuszewski, ale na szczęście nie zdołał oddać strzału. Dwie minuty później po sporym zamieszaniu w szesnastce łodzian niecelnie uderzał z dystansu Marcin Burkhardt.
Najgroźniejsza była jednak trzecia z rzędu akcja gospodarzy. W 13 min po dośrodkowaniu Tomasza Kupisza spod linii końcowej we znaki obrońcom ŁKS dał się Tomasz Frankowski. Od straty gola po uderzeniu ,, Franka" głową łodzian uchroniła jednak poprzeczka. Po chwili wicekról strzelców znów znalazł się przed obrońcami ŁKS po dalekim podaniu Luki Pejovicia. Na szczęście, źle trafił w piłkę.
Te akcje jeszcze raz pokazały, że najsłabszą formacją drużyny z Łodzi jest defensywa i pewnie z lepszymi obrońcami ŁKS pozostałby w ekstraklasie. Do tego w 17 minucie boisko musiał opuścić Seweryn Gancarczyk, któremu odnowiła się kontuzja mięśnia.
Od tej pory gra stała się bardziej wyrównana i obie drużyny miały swoje okazje do objęcia prowadzenia. W 22 min w dobrej sytuacji znalazł się Saganowski. Podał jednak do lepiej ustawionego Iwańskiego, ale ten za długo zwlekał z uderzeniem i został zablokowany, a w 34 min podanie bardzo starającego się w tym spotkaniu Grzegorza Bonina sprzed bramki wybił Pejović.
Pięć minut przed końcem pierwszej połowy piłka znalazła się w siatce bramki ŁKS, ale gola słusznie nie uznał arbiter, bo futbolówkę ręką przyjmował Frankowski.
W lepszych nastrojach do szatni mogli jednak schodzić goście. Mieli jednak pecha, kiedy po dokładnej centrze Iwańskiego, Antoni Łukasiewicz trafił w słupek... Wbrew obawom piłkarze ŁKS w pierwszej połowie pokazali, że mimo spadku, nie odpuścili.
Do tego druga połowa o wiele lepiej zaczęła się dla gości. A tak się przynajmniej wydawało, bo od 52 minuty grali z przewagą jednego zawodnika. Drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną dostał Frankowski, który drugi raz przyjmował piłkę ręką.
Niestety, łódzka drużyna nie potrafiła wykorzystać nawet takiej przewagi. Mało tego, siedem minut później stracił gola. Olszewskiego po rzucie rożnym i sporym zamieszaniu w polu karnym pokonał z bliska wprowadzony kilkadziesiąt sekund wcześniej Dawid Plizga.
Dopiero od straty gola goście rzucili się do ataku. Świetną okazję do wyrównania już w 61 min miał Łukasiewicz, lecz znów zabrakło mu szczęścia i z bliska trafił w ręce Grzegorza Sandomierskiego.
Ambicja ŁKS została nagrodzona 10 minut później. Z rzutu rożnego przed pole karne dośrodkował Bartosz Romańczuk, a bramkarza Jagiellonii pięknym uderzeniem z woleja pokonał Bonin. To trafienie może pretendować do miana gola kolejki i trzeba przyznać, że najlepszy wśród ełkaesiaków pomocnik na to zasłużył.
Punkt na pożegnanie z ekstraklasą można by uznać za honorowy, ale ełkaesiacy walczyli o zwycięstwo. Odkryli się jednak za bardzo, a przy tym byli nieuważni. W 76 minucie kontratak Plizgi w polu karnym zatrzymał Olszewski.
Sędzia uznał, że niedoświadczony bramkarz ŁKS zrobił to niezgodnie z przepisami i wskazał na 11 metr. Młody golkiper drużyny z al. Unii był bliski obronienia strzału Kupisza, ale piłka po jego rękach wpadła do siatki.
To ostatecznie odebrało chęci łódzkiej drużynie, a do tego w 87 minucie wyglądający na bardzo sfrustrowanego Saganowski otrzymał drugą żółtą kartkę i siły do końca meczu były już wyrównane.
Jagiellonia - ŁKS 2:1 (0:0)
0:1 - Plizga (59), 1:1 - Bonin (71). 1:2 - Kupisz (77, karny).
Żółte kartki: Frankowski (Jagiellonia), S. Gancarczyk, Saganowski, Olszewski, Klepczarek (ŁKS). Czerwone kartki: Frankowski (52, druga żółta), Saganowski
(86, druga żółta). Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów: 4157
ŁKS Olszewski 3 - Gieraga 3, Łabędzki 2, S. Gancarczyk (17, Romańczuk 3), Klepczarek 2 - Łobodziński 3 (63, A. Golański 1), Łukasiewicz 3, Bonin 5, Iwański 3, Saganowski 0 - Kujawa 2 (68, Kita 2)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany