Dość częste rozwiązanie to cela intymna składająca się z dwóch pomieszczeń. Do pierwszego strażnik wprowadza osadzonego wraz z partnerką. W drugim znajdują się wspomniane łóżko, stół, krzesła i wydzielony kącik z łazienką i/lub bidetem.
Widzenie intymne odbywa się w specjalnym pomieszczeniu i jak sama nazwa głosi - przebiega bez dozoru. "A nie ma kamer? Podsłuchów?" - dopytują na forach internetowych żony i partnerki. Nie ma - zapewnia Służba Więzienna. Co nie oznacza jednak, że więzień i jego ukochana puszczeni są całkowicie "na żywioł".
- Każdy osadzony jest poddawany kontroli zarówno przed udzieleniem takiego widzenia, jak i po jego zakończeniu. Kontroli poddawana jest także osoba bliska udająca się na widzenie - podkreślają przedstawiciele SW. - Dodajmy, że chodzi tu np. o wykluczenie wniesienia narkotyków czy innych niedozwolonych substancji i przedmiotów.
Przed każdym widzeniem wydawana jest (a przynajmniej powinna być) czysta pościel. Zdarza się też, że pomieszczenie wyposażone jest w telefon, ale taki z zablokowanymi połączeniami wychodzącymi. Aparat służy temu, by kwadrans przed zakończeniem widzenia poinformować partnerów, że czas się kończy i niedługo przyjdzie po nich funkcjonariusz.