Z nieoficjalnych informacji wynika, że przez klikadziesiąt minut klienci nie mogli opuścić Biedronki. Dopiero, gdy na miejsce przyjechały służby i okazało się, że męzczyżna jest pijany, a jego deklaracje są kiepskim żartem, klienci wrócili do domów.
- Gdy policyjny patrol przybył na miejsce, mężczyzna znajdował się wewnatrz karetki. Policjanci nie podejmowali wobec niego interwencji - informuje Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Pijany "dowcipniś" trafił do szpitala.
Od lutego luzowanie obostrzeń