Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ile kobiet w Łodzi uprawia prostytucję?

Andrzej Arent
Według danych policji, w Łodzi pracuje około 50 prostytutek. Kilkanaście z nich przyjmuje w 6 zarejestrowanych agencjach towarzyskich, kilka na ulicach, a reszta w prywatnych mieszkaniach.

Policyjne dane różnią się jednak od realiów. Tylko na internetowych portalach można znaleźć telefony do pół tysiąca łodzianek oferujących płatne seksspotkania. Kilkaset innych pań przyjmuje w agencjach lub szuka klientów na ulicach. Prostytucja w Łodzi powoli staje się zawodem, jak każdy inny. Co pcha panie do "najstarszego zawodu świata"?

Dobre pieniądze i przyjemność
Maja ma 24 lata. 174 wzrostu, czarne włosy, piękną buzię, młode, jędrne ciało i rozmiar biustu nr 4. Sama przyznaje, że ostatni z atutów sprawia, że nigdy nie narzeka na brak klientów. Do Łodzi przyjechała z południa kraju. Jej seksoferty można znaleźć tylko w internecie. Jak mówi, to pozwala zachować jej w pewien sposób anonimowość.
- Zaczęłam już na studiach, jakieś trzy lata temu - mówi bez ogródek.
- Powodów było kilka. Pierwszy to młodszy brat, którego musiałam utrzymywać wspólnie z ciotką po śmierci matki. Sama też potrzebowałam pieniędzy, bo studenckie życie jednak kosztuje. Ostatnim z powodów jest fakt, że seks z obcymi facetami po prostu sprawiał mi przyjemność.

Na początku Maja ogłaszała się tylko na portalach randkowych.
- Oferowałam towarzystwo w zamian za pieniądze - wspomina. - Jednak już na pierwszym spotkaniu okazało się, że mój klient liczył na coś więcej. Zgodziłam się. Trochę przy tym zarobiłam.
Dziś w ciągu jednego dnia potrafię zgarnąć, nie przemęczając się, kilkaset złotych. Wiem jednak, że nie będę się puszczać całe życie. Też chcę mieć stałego faceta, dom, dzieci. Planuję, że za rok skończę z tym. Czeka mnie obrona magisterium z zarządzania, to dobry powód.

Skazana na prostytucję

Halina ma 46 lat. Z zawodu jest pielęgniarką. Niewysoka szatynka z ogromnym biustem, wygląda na zmęczoną życiem. Jest bardzo miła. Przed rozmową oferuje rozluźniający masaż. Gdy odmawiam, jest trochę zmieszana.
- Prostytucją zajęłam się dopiero dwa lata temu, po śmierci męża - zaczyna. - Na karku miałam kredyt na remont mieszkania, który wspólnie wzięliśmy. Z pensji pielęgniarki ledwie wystarczało na ratę i części opłat. Nagle stanęłam przed wyborem: albo jedzenie, albo spłacanie zobowiązań finansowych.
Z pomocą Halinie przyszła stara znajoma, która prowadziła niewielką agencję towarzyską.
- Miała kilka dziewczyn, urzędowały w kilkupokojowym mieszkaniu w bloku, zaproponowała, bym spróbowała u niej dorobić - mówi Halina. - Dziś, po dwóch latach, przyjmuję już klientów u siebie, mam prawie spłacony kredyt i nie martwię się o kasę. Co najważniejsze, nikt z sąsiadów i znajomych nie wie, jak zarabiam na życie.

Ile kosztują seksusługi?
Ceny wahają się od kilkudziesięciu zł do nawet kilku tysięcy. Najmniej za usługę żądają prostytutki, które można spotkać na ulicach, np. w pobliżu Łódzkiego Domu Kultury lub przy al. Kościuszki. Za seks oralny trzeba zapłacić od 20 do 40 zł. "Numerek" to wydatek rzędu od 60 do 100 zł. Klient musi jednak dysponować samochodem lub wynająć pokój w hotelu.

Droższe są panie, których oferty można znaleźć na coraz bardziej popularnych seksportalach. Korzystanie z nich przypomina nieco wizytę w wirtualnym sklepie. Na ekranie monitora wyświetla nam się lista seksofert. Każda jest opatrzona galerią zdjęć, danymi - jak wzrost, waga, rozmiar biustu - oraz zawiera krótki opis oferowanych atrakcji, od seksu klasycznego po mocną dominację. Cena usług z takich ogłoszeń to koszt od 80 do 300 zł za godzinę oraz od 500 do 3000 zł za noc. Chętnych jednak nie brakuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany